- Chyba tak. - Dopił piwo i zerknął na zegarek. - Co tutaj robisz, z dala od tatuńcia?

reputacja, ale i etyka zawodowa. Istnieje prawo dotyczące fałszowania takich dokumentów jak akty urodzenia i akty zgonu, sędzio. - Nie zasiadam już w sądzie i nie prowadzę praktyki - odparł ojciec Shelby, patrząc na niego spokojnie. - Ale mógłby pan skończyć w więzieniu. - Nevada nie zamierzał traktować starego człowieka ulgowo. - Z tego, co słyszałem, McCallum wyszedł na wolność, więc wolna cela się znajdzie. - Ty się nigdy niczego nie nauczysz, co, Smith? Tyle narobiłeś kłopotów i wciąż nie masz pojęcia, kiedy przestać naciskać, kiedy trzymać swoją żałosną gębę na kłódkę, kiedy... - Dość już tego! - przerwała Shelby. - Nevada przyjechał tu z samego rana, ponieważ... ponieważ będzie mi pomagał odnaleźć Elizabeth. Jej ojciec poruszył nozdrzami, jakby poczuł brzydki zapach. Przesuwał cygaro z jednego kącika ust w drugi. - Oboje popełniacie wielki błąd. Nevada kiwnął głową. - Możliwe. Ale myślę, że powinniśmy spróbować. Chciałbym wiedzieć, czy mam gdzieś córkę. Sędzia spojrzał w oczy Shelby, a ona z trudem przełknęła ślinę, walcząc z coraz większymi wątpliwościami. W głębi duszy błagała go, żeby nie poruszał trudnego tematu ojcostwa Elizabeth. Nie tutaj. Nie w tym momencie. - A więc nie powiedziałaś mu, co? - zapytał. Ale zaraz spochmurniał, a w jego oczach pojawił się smutek. - Do diabła, ale zamieszanie. Shelby czuła, jak sztywnieją jej plecy. Nie miała w zwyczaju unikać walki, teraz jednak było jej ciężko, cholernie ciężko. - Co powinnaś była mi powiedzieć? - spytał Nevada. http://www.470er.pl/media/ Shep zawahał się i spojrzał na Viancę, która przytulała bratanka, niespokojna i udręczona. Mężczyźni krzyczeli. Kobiety piszczały. - Zrób to, Marson. - Dobrze. Wypuszczę cię. Ale kajdanki zostają. A jeśli mi zwiejesz, Smith, to przysięgam, że najpierw będę strzelał, a dopiero potem zadawał pytania. Stoi? - Stoi. - Nevada się nie targował. Nie zależało mu na tym. Chciał tylko odnaleźć Shelby. 194 Shep otworzył drzwi i Nevada wysiadł z wozu. Gnał przez tłum, potykając się i ślizgając na gumowych wężach, nie dbał o to, że ludzie usuwają mu się z drogi i gapią na niego. Krew mocno pulsowała mu w żyłach, mózg zdawał się krzyczeć wniebogłosy. Pokonał ogrodzenie na tyłach domu, ignorując krzyki powstrzymujących go ludzi. Zobaczył, że coś porusza się przed nim w cieniu. Pognał tam szybko, strach dodawał mu sił. W zagajniku żywodębów wypatrzył sylwetkę Rossa McCalluma. Ross miotał się z jakąś kobietą, którą niósł na plecach.

natychmiast, wrócił do siebie, i do swojego dawnego ¿ycia. Nick wiedział, ¿e tak własnie powinien postapic. Wyjał puszke piwa z barku, właczył laptopa i sprawdził poczte. Jest. Raport Walta Haagi, w całosci. Swietnie. Nick wprawdzie nienawidził udogodnien ery elektronicznej i nieraz przysiegał, ¿e ju¿ nigdy wiecej nie skorzysta z Internetu, ale teraz, w San Francisco, był Sprawdź Sprzeczanie się z nim nie miało sensu. W kwestii chłopaków, z którymi się umawiała, ojciec zachowywał się jak tyran. - No co? Sprawa załatwiona - zapytał, usiadłszy na swoim ulubionym fotelu, który stał blisko kominka; jego obicie z brązowej skóry było wystrzępione i zniszczone. Sędzia twierdził, że to jedyny wygodny fotel w całym domu. Uwielbiał ten pokój, odpowiadało mu jego usytuowanie względem kuchni. Przez rząd okien miał widok z lotu ptaka na basen i ogrody. Zaledwie parę kroków dalej, po drugiej stronie tylnych schodów, za zamkniętymi oszklonymi drzwiami był jeszcze jeden pokój, a w nim solidny stół bilardowy z niebieskim obiciem. Raz w tygodniu sędzia i jego najbliżsi przyjaciele zbierali się tutaj, żeby pograć w karty i bilard. Shelby wyganiano wtedy do jej pokoju na górze, chociaż dzięki przewodom wentylacyjnym często podsłuchiwała gości, jak opowiadają sprośne historyjki. - Shelby? - Głos ojca gwałtownie przywrócił ją do rzeczywistości. Sędzia wstał z fotela i popatrzył jej w oczy. - Rozumiemy się? Nie zobaczysz się już z Nevada Smithem. - Kiedy będę miała osiemnaście lat...