Zamkneła za soba drzwi sypialni i przeszła przez

nia stracili ¿ycie. Dwoje ludzi. Dwie osierocone rodziny. 167 Uwa¿ała, ¿e powinna sie modlic, ale czuła instynktownie, ¿e nieczesto to robiła. Tego dnia jednak postanowiła zrobic wyjatek. Odrobina duchowosci nie zaszkodzi. Jednak kołyszac sie lekko na dzieciecej hustawce, nie była w stanie przypomniec sobie ¿adnej modlitwy. W koncu poczuła, ¿e woda, która zebrała sie na siedzeniu, przemoczyła jej spodnie. Usłyszała chrzest kroków na ¿wirze i znieruchomiała, zaciskajac palce na łancuchach hustawki. - Marla? Na dzwiek głosu Nicka serce zabiło jej szybciej. Nick wsunał głowe w przejscie w ¿ywopłocie i rozejrzał sie szybko po placu zabaw. - Własnie cie szukałem. - Stanał pod bezlistna kopuła kretych gałazek clematisu. Miał na sobie sprane d¿insy i zniszczona skórzana kurtke. - Co tu robisz? - Mysle. A w ka¿dym razie próbuje. - Wymysliłas cos? http://www.abc-medycyny.edu.pl/media/ - Do diabła z tym wszystkim - mrukneła, zbiegajac po schodach. Nie ma dokumentów. Samochodu. Pamieci. Jakby naprawde nigdy nie istniała. 311 14 Z zatoki wyłowiono szpitalny fartuch doktora Santiago - oznajmiła Janet Quinn, wsuwajac głowe w drzwi biura detektywa Paterno. Ponad stukot palców na klawiaturach komputerów, szum faksów i szmer rozmów wybijała sie muzyka, której i tak nikt nie słuchał. - Plakietka zachowała sie dobrze, chocia¿ trudno ja było odczytac, bo ktos zgasił na niej papierosa, uszkadzajac zdjecie. Woda te¿ zda¿yła zrobic swoje.

- nie chuda jak osa Victorie Amhurst o skwaszonej twarzy, ale inna, cieplejsza kobiete, pachnaca tytoniem i perfumami z wyra¿a nutka wanilii. Dolly... miała na imie Dolly. - Mamo... - wyszeptała, wiedzac ju¿, ¿e kobieta, która ja wychowała, nie ¿yje. Nogi jej dr¿ały tak silnie, jakby za chwile miała upasc. Sprawdź - Swietnie. Ja te¿ nie. Potem, zanim powiedziała cos, czego mogłaby pózniej ¿ałowac, wbiegła szybko schodami do swojego eleganckiego, luksusowego sanktuarium, do pieknie urzadzonej, zimnej i pustej sypialni. Dziwka! Tym własnie jest, przekleta, brudna dziwka, niczym wiecej. 283 Stał i zadzierajac głowe, patrzył na dom. Krople deszczu osiadały na szkłach okularów, zamazujac rozgrywajaca sie na jego oczach scene. Dobrze ich jednak widział. Me¿czyzna stał za nia, pieszczac ja i całujac. Cien skrywał jego twarz. Przez zachlapane szkła nie widział wszystkiego, ale i tak