Przesłaniajac dłonia oczy, Nick próbował zajrzec do wnetrza.

nie wiadomo na co doprowadzały go do szału. Jego matka spokojnie popijała herbate. Patrzyła na Coco, le¿aca na wschodnim dywanie. Piesek nie spuszczał czujnego wzroku z Nicka. - Mysle, ¿e powinienem... Na schodach rozległy sie kroki i do pokoju wpadła ubrana na czarno Cissy. - Myslałam, ¿e jedziemy zobaczyc mame. - Na widok Nicka staneła jak wryta. - Cissy, to jest Nicholas. Pamietasz go, prawda? - spytała Eugenia. Cissy, nadasana, obrzuciła Nicka podejrzliwym spojrzeniem. - Nie wydaje mi sie. - Có¿, nie widzielismy sie od dawna - odparł Nick. - Chyba od dziesieciu lat. Cissy wzruszyła ramionami. Najwyrazniej niewiele jato obchodziło. - Jedziemy czy nie? - Pojedziemy, gdy tylko dostaniemy wiadomosc ze szpitala. Nick mówi, ¿e mama sie obudziła i rozmawiała z nim http://www.arcus-psychoterapia.pl/media/ - Mysle, ¿e ktos dostał sie do mojego gabinetu i... - Alex wyszedł za nia na korytarz. Marla otworzyła drzwi pokoju Cissy i zajrzała do srodka. Cissy spała. Na jej twarzy migotało błekitne swiatło właczonego telewizora. - Wie dobrze, ¿e nie wolno jej spac przy tym - rzuciła, jakby zirytowana na córke. Weszła do pokoju i wyłaczyła telewizor. Cissy nawet nie drgneła. Wyszli na korytarz. 399 - Sprawdzisz pozostałe pietra? - spytała Marla, patrzac Aleksowi prosto w twarz. - Nie... Marla... Nie sadze, ¿eby ktos z zewnatrz dostał sie do domu.

prawdę. Dość już sekretów. Naprawdę dość. Ja... nie mam siły, żeby sobie z nimi radzić. - O czym ona mówi? - zapytała Shelby, chociaż zaczynała rozumieć, o co chodzi. Sędzia wydawał się stary. Zmęczony. Czy już wcześniej coś nie obiło jej się o uszy na temat jego zdrowia? Czy nie podsłuchała rozmowy Lydii i sędziego? - Do diabła, mam raka, Shelby. Nie takiego samego jak Caleb Swaggert, ale też kończy się śmiercią. - Machnął ręką, zanim zdążyła zadać pytanie. - Prostata. Nie, żeby to miało jakieś znaczenie. - Oparł się o krzesło; worki pod Sprawdź Odwrócił sie do niej gwałtownie. Ciepły, wiosenny wiatr szarpał sukienke Kylie i rozwiewał siwe włosy Conrada. Z nieba zaczeły spadac pierwsze krople deszczu. - Najlepiej bedzie, jesli zaraz stad znikniesz - wyszeptał zimno, tonem nie znoszacym sprzeciwu. Był czerwony na twarzy, ale usta miał blade, jakby nie było w nich ani kropli krwi. - I nie wa¿ sie ju¿ nigdy pokazywac w tym kosciele. - To wolny kraj - odpaliła smiało. Stalowe palce nieomal zmia¿d¿yły jej ramie. - Ale niektórzy sa tu bardziej wolni ni¿ inni. Lepiej to sobie zapamietaj. - Ja chce tylko... - Nic nie dostaniesz. Zapłaciłem ju¿ twojej matce, i to