Vander Zandenowi coś się przypomniało. – Ale nie tak dawno mieliśmy tu pewien incydent... Quincy i Rainie wymienili porozumiewawcze spojrzenia. – Chodzi o starszego chłopaka. Nazywa się Charlie Kenyon. Znają go państwo? – Pewnie – przytaknęła Rainie i wyjaśniła Quincy’emu: – Charlie jest synem naszego byłego burmistrza. Ma dziewiętnaście lat, trochę za dużo pieniędzy i o wiele za dużo wolnego czasu. Cztery lata temu rodzice wysłali go na wschód do szkoły wojskowej, ale wrócił zeszłej wiosny wcale nie lepszy. Teraz uważa się za wielkiego gangstera. Pęta się tam, gdzie go nikt nie chce i co drugi weekend pijany rozbija się wozem po okolicy. Zgarnialiśmy go kilka razy, ale to były zawsze drobne przewinienia. Ojczulek szybko załatwia mu kaucję i drogich prawników. Moim zdaniem nie zanosi się, żeby w najbliższym czasie ten obiecujący młodzieniec poczuł chęć poprawy. Vander Zanden wyraźnie się ożywił. – Otóż to. Cały Charlie. Jakieś dwa miesiące temu zaczął kręcić się w okolicach naszej szkoły. Nauczyciele widywali go, jak wystawał pod ogrodzeniem i rozmawiał z dziećmi. Póki jednak nie wchodził na szkolny teren, nie mogliśmy nic zrobić. Któregoś dnia pani Lund zauważyła, że Charlie podaje Danny’emu przez siatkę papierosa. Ukarała Danny’ego. Kazała mu zostać w klasie po lekcjach. Ale nie mogła nic zrobić z Charliem, który wykrzykiwał bezczelnie, żeby O’Grady się nie przejmował. „Po szkole dopiero zacznie się prawdziwa zabawa”, czy coś w tym sensie. Zawiadomiliśmy rodziców Danny’ego i już nigdy nie przyłapano chłopca z papierosami. Ale Charlie nadal kręcił się w pobliżu. Nie wiem, dlaczego http://www.autko-zastepcze.com.pl z powodu ich wieku, ubóstwa lub choroby, oraz ci, co chcą i mogą płacić za rozpustę. Pierwsi dla niej w ogóle nie istnieli, drugimi gardziła i bezlitośnie ich obdzierała. Jak się potem dowiedziałem, również szantażem nie gardziła (miała tam u siebie w zakładzie różne chytre urządzenia do podglądania i fotografowania). Musiałem zatem zająć miejsce między dwiema męskimi kategoriami: niby że pożywić się moim kosztem można, ale sprzedajnej miłości nie potrzebuję. A jeszcze takie kobiety, które przez ogień i wodę przeszły i same wszystko osiągnęły, wielce są na subtelne pochlebstwo łapczywe. I zacząłem jeździć do jej bajzlu niemal codziennie. Ale do panienek nie chodziłem, siedziałem z gospodynią i prowadziłem z nią mądre, cyniczne rozmowy w takim duchu, jaki mógł się jej spodobać. I za każdym razem zostawiałem pieniądze – szczodrze, dwa razy więcej od zwykłej stawki. Ją to zaczęło intrygować. Wciąż w żaden sposób nie mogła mnie do określonej męskiej
mistycznym – pewien jestem, że z czasem znajdzie się jakiś inny, mniej emocjonalny termin. Ale na początek należy opracować system badawczy i technikę pomiarową. Współczesna nauka w ogóle tym się nie zajmuje, w zupełnej zgodzie z ubóstwianym przez Waszą Przewielebność Eklezjastą, który powiedział: „Co krzywe, tego się nie wyprostuje, a czego nie ma, tego się nie policzy”. A tymczasem twórca postępu naukowego, Galileusz, rozumiał rzecz inaczej. Główny Sprawdź kalianu, tylko ludzie, do których anormalności nie tak łatwo dobrać klucz. Z takimi właśnie pacjentami pracuję tu, na Kanaanie. Czasem z powodzeniem, niekiedy zaś – niestety... Korowin westchnął. – W pawilonie siedemnastym mieszka u mnie pewien telegrafista kolejowy, który twierdzi, że porwali go mieszkańcy innej planety, wywieźli do siebie i przetrzymywali tam kilka lat, i to lat o wiele dłuższych niż na Ziemi, ponieważ tamtejsze słońce jest znacznie większe od naszego. – Dosyć subtelna uwaga jak na prostego telegrafistę – wtrąciła Polina Andriejewna. – To jeszcze nic. Gdyby pani posłuchała, jak on opowiada o tym całym Wuferze (tak się nazywa planeta) – niech się schowają Swift do spółki z Jules’em Verne’em! Co za plastyczność szczegółów! Jakie detale techniczne! Zasłuchać się można. A język! Udziela mi lekcji wuferskiego języka. Zacząłem specjalnie układać glosarium, żeby go zrozumieć. I co pani powie? Ani razu się nie pomylił, pamięta wszystkie słowa! I gramatyka jest zadziwiająco