najszybciej pozbyć, mówiąc mu wszystko, co intruz chciałby

skórę, która zaczęła ustępować pod ostrzem klingi. Potem dało się słyszeć ciche kliknięcie: odgłos odbezpieczania broni. Lola zamarła. - Wygląda na to, że cała twoja rodzina nieźle radzi sobie z nożem - powiedział Diaz cichym i spokojnym tonem, prawie an43 219 szepcząc. - Za to moja rodzina, wyobraź sobie, ma silną skłonność do broni palnej. Zdezorientowana i przestraszona Milla z trudem spojrzała w lewo, na samej krawędzi wzroku dostrzegając Diaza trzymającego pewnie tę swoją wielką giwerę. Lufa opierała się o skroń Loli. Ręka mężczyzny nawet nie drgnęła, w jego oczach była stalowa pewność siebie. I coś jeszcze: zimna, lodowata, trzymana pod nieludzką kontrolą wściekłość. - Rzuć nóż. Liczę do jednego. Jed... Nie czekał nawet tyle na reakcję kobiety. Lewa ręka Diaza wystrzeliła do przodu, chwyciła dłoń Loli i silnym szarpnięciem wykręciła ją, oddalając od Milli. Dał się słyszeć dziwny odgłos, jakby http://www.autoczescikepno.pl/media/ 188 okaże się tylko wytworem wyobraźni pobudzonej ponurą aurą, którą roztaczał wokół siebie mężczyzna. Kobiety często fantazjowały o niebezpiecznych i brutalnych samcach alfa, ale w rzeczywistości wolały normalnych, spokojnych facetów. Tylko że to nie była już fantazja, a mimo to Milla musiała powstrzymać własną rękę, już prawie zmierzającą ku ustom Diaza. Nie. To nie był tylko niegrzeczny chłopiec; to był zły i nieobliczalny mężczyzna. Lepiej, żeby nie zapominała o tej różnicy. On nie grał po stronie dobra. Ale teraz byli sami w domu, w małym kręgu światła; Milla wiedziała, że wystarczy, by rozchyliła nogi, a on już będzie wiedział, co robić. Nie dał żadnego sygnału, nie zdradził się w żaden sposób, że

nie spodziewała się, że równie świetnie daje sobie radę pośród gór i lasów. A jednak zdawał się bezbłędnie wyczuwać kierunek, bez problemu znajdować trop. Poruszał się wśród dostojnych drzew cicho niczym duch. - Chodziłeś kiedyś po górach? - zapytała. Swoją drogą, opłaciło się utrzymywać w formie. To nie był teren dla sflaczałego domatora. Sprawdź wypłynięcie na powierzchnię. Udało jej się znowu popłynąć z prądem, machając rękami i nogami z całej siły - i znowu wyskoczyła na powierzchnię niczym korek. - Milla! Głos, który usłyszała, był stłumiony i zniekształcony, ale rozpoznała go. Odwróciła głowę, by ujrzeć za sobą Diaza płynącego ku niej, młócącego wodę zamaszystymi, desperackimi ruchami. an43 280 - Jestem! W porządku! - odkrzyknęła, czując jednocześnie, że znów porywa ją nurt. Mocniej machnęła nogami, starając się za wszelką cenę utrzymać głowę ponad powierzchnią wody