– Bo nie zatrzymałem. Przed wyjazdem zabrałem go ze strychu.

Chłopcy rzucili się biegiem do domu. Byli w zasięgu wzroku, jednak Pierce miał wrażenie, że został z Amy sam na sam. Ogarnęła go dziwna nerwowość. - To co? - Chrząknął, bo jego głos zabrzmiał jakoś inaczej. -Zaczynamy pierwszą lekcję? Jego zdenerwowanie chyba udzieliło się Amy, wyczuł to. Zamiast odpowiedzi skinęła lekko głową. Nawet oddychanie przychodziło mu teraz z trudem. Patrzył na nią uważnie. Dziś, po raz pierwszy, na jej twarzy nie było śladu makijażu. Żadnego tuszu, pomad-ki, czy co tam jeszcze stosują kobiety, by dodać sobie urody. Jej tego nie potrzeba, pomyślał. Ma świeżą, zdrową skórę, delikatne brwi, długie rzęsy. Jest uosobieniem świeżości i witalności. Wręcz tryska energią. I to go fascynuje. http://www.ayoslo.pl/media/ pomocy Sebastiana Redwinga. Po kolacji J.T. zgodził się łaskawie, by matka pomogła mu się spakować. Lucy wypatrywała w jego pokoju śladów broni i amunicji, ale niczego podejrzanego nie zauważyła. Pokój odzwierciedlał zwykły dla dwunastolatków chaos zainteresowań. Były tu plakaty z wędrownymi sokołami, wypchane zwierzęta, modele z klocków lego, sprzęt sportowy, gry komputerowe, ohydne figurki wojowników i potworów oraz o wiele za dużo samochodzików na baterie. W pokoju nie było telewizora ani komputera. Brudne ubrania leżały na podłodze razem z czystymi. Z na wpół otwartych szuflad zwieszały się skarpetki i bielizna. Pokój przesiąknięty był zapachem brudnych skarpet, potu i ziemi. Okno wychodziło na

Hrabia nigdy nie składał pustych obietnic. - Dziękuję, Lucienie, ale sama sobie poradzę. - Chyba nie zostaliśmy sobie przedstawieni - rozległ się za nią męski głos. Sinclair podszedł tak cicho, że nie usłyszała jego kroków. Ujął jej dłoń, ale patrzył na Balfoura. W jego Sprawdź - Mungo Park? Jak ten odkrywca? - Tak. Któregoś dnia wleciał do kuchni. Wyglądał na zagłodzonego. Kucharka chciała zrobić z niego pasztet, ale się nie zgodziłam. - Od dawna nas obserwuje? - „Och, Sinclairze, jak cudownie" - zaskrzeczał ptak. - O, nie! - krzyknęła Victoria i ukryła twarz na szerokiej piersi męża. Sinclair parsknął śmiechem. - To nie jest zabawne - oświadczyła, naciągając kołdrę na głowę. - Owszem, jest. - Objął ją i zaśmiał się jeszcze głośniej.