Westchnęła.

- Jesteś wspaniała. Gejzer pomysłów. Twórczy geniusz. Nikt w agencji nie odważy się zrobić ci czegoś takiego. - Jest już ta kawa? - zapytał Nate. - Na to wygląda. Nalej też mnie. Na nieoczekiwany dzwonek telefonu Larry drgnął. - Kto u diabła dzwoni o tej porze? - zapytał. - No tak, druga nad ranem - zgodziła się Kelsey. - Odbierz. Larry podniósł słuchawkę. Głos Cindy rozbrzmiewał na tyle silnie, że wszyscy go usłyszeli. Zapytała Larry'ego, co robi o tej porze u Kelsey. - Pora to rzecz względna - odpowiedział. - Kiedy wcześniej rozmawiałem z nią przez telefon, była trochę przygnębiona. Poza tym pomyślałem, że warto zobaczyć się z tobą i z Dane'em, więc nałgałem coś w pracy i przyjechałem. Na weekend. 94 Kelsey nie usłyszała odpowiedzi Cindy. Larry http://www.badaniamediow.pl przepraszam. - Nie przepraszaj, chcę tylko, żebyś wiedziała, że biorę wszystko, co zaprojektujesz, oczywiście najlepsze dla mnie, reszta do mojego sklepu. - Przeniosła wzrok na Bryana. - A więc jest pan profesorem? Skinął głową. - Tak, przez kilka miesięcy będę wykładał na tutejszym uniwersytecie. - Ale poszedł pan do Seana na policję. I mieszka pan u Jessiki. Co za dziwne zbiegi okoliczności - rzekła, patrząc mu prosto w oczy. Nachylił się nad stołem, nie spuszczając z niej wzroku. - Ostrzegłem policję, ponieważ w Nowym Orleanie szykują się jakieś poważne kłopoty.

- Nic. Pisze o wszystkich, ale nic, co mogłoby pomóc. - Powinienem go przeczytać. - Tak, oczywiście. Może znajdziesz coś, co ja przegapiłam. - Nie dziś. Teraz nie potrafiłbym się skupić. Sprawdź świecie, stać ich na to. Mogą rozpuszczać informacje, mogą płacić za zwabianie niczego nieświadomych ofiar. Głównie z tego powodu przyszedłem tu dzisiaj, ponieważ chciałem was ostrzec. Gdyby policja słyszała pogłoski o jakiejś pokątnej imprezie, powinna trzymać rękę na pulsie. Sean skinął głową. - W porządku. Rozumiem, że jeśli pan nie tyle będzie podejrzewał, co dowie się o planowaniu podobnej imprezy, da mi pan znać. To nie była prośba, lecz rozkaz, gdyż to czerwone niebo... Bryan spojrzał mu prosto w oczy, wyglądał na faceta, który potrafi okazywać innym szacunek, ale żąda go też dla siebie. - Od czasu do czasu będę tu zaglądał. A jeśli policja będzie potrzebowała mojej pomocy, na pewno będzie umiała mnie znaleźć.