– Ponieważ wcale nie jesteś do niej podobna – zaśmiał się.

jak pieszczotliwie Kondor obchodził się z bronią. Jak strzelał. Co mówił o życiu. I o zabijaniu. John Powers przypomina Kondora, pomyślał jeszcze raz. Brakuje mu tylko jego poczucia sprawiedliwości i znajomości honorowego kodeksu. Jest maszyną do zabijania. Strach chwycił go za gardło. Oczami duszy zobaczył Kate w kałuży krwi. Obok Emmę z wyrazem agonii na ślicznej twarzyczce. Odwrócił się plecami do okna. John Powers mógł przecież przyjechać tutaj za Kate. Z tego, co powiedziała, wynikało, że miał na to czas. Mógł czekać na nie przed domem, dzwoniąc z komórki. Może teraz obserwować jego dom, śmiejąc się w kułak z nieudolnej próby ucieczki. Z bijącym sercem podszedł do biurka i wyjął magnum, przypominając sobie rozmowę z Kondorem. Uśmiechnął się ponuro. Był zadowolony, że ma właśnie jedenasto milimetrówkę. Z takim człowiekiem jak John Powers liczy się każdy strzał. Chodzi o to, żeby w razie trafienia pocisk poczynił jak najwięcej szkód. Luke sprawdził magazynek i komorę, upewniając się, że rewolwer jest załadowany, a następnie ruszył na górę, przeskakując po trzy schodki. Zatrzymał się dopiero na piętrze i ruszył do pokoju Kate. http://www.bed-breakfast.pl czasie poszerzania drogi przy jeziorze. – A, jasne – powiedział. – Pewnie chodzi tylko o domy położone przy Lakeshore Drive. – Może masz rację. Ale zadzwonię do nich jeszcze... – Urwała, zaskoczona nagłą myślą, i uniosła dłoń do ust. Steve Byrd. Nareszcie skojarzyła, gdzie go widziała. To właśnie on naprawiał ich telefon. Przypomniała sobie tamten ranek i fachowca w kombinezonie, który pojawił się w ich domu. Nie, przecież zupełnie nie przypominał Steve’a Byrda. Ciekawe, dlaczego w ogóle tak pomyślała? – Kate? Kate, nic ci nie jest? Zamrugała oczami, a potem wzięła głęboki oddech. – Przepraszam, Joe. Zrobiło mi się słabo. To pewnie od słońca.

rozgłaszali, gdzie przebywa. Nagle zachciało jej się śmiać. Marilyn i Blake w tandemie nigdy nie potrafili dochować tajemnicy! Jeśli John Powers dowie się o Houston, natychmiast połączy to z Lukiem. Być może już to zrobił. Sprawdź Mały Jack. Malinda spędziła dużo czasu z rodziną swej wspólniczki, wiedziała więc co nieco o upodobaniach ośmiolatków... a także, jak potrafią być okrutni. Dwa miesiące temu były urodziny Jareda i Cecile upiekła tort w kształcie jakiegoś potwora, który, jak poinformowano Malindę, nazywał się Wojowniczy Żółw Ninja. Malindzie zrobiło się niedobrze na sam widok zgniłozielonego lukru. Dzieci były zachwycone. Ku zdziwieniu Patryka Malinda odłożyła łyżkę, sięgnęła po telefon i wykręciła numer wspólniczki. - Cecile? Tu Malinda. Nie zadawaj pytań, tylko słuchaj. Bardzo się spieszę. Muszę mieć przepis na ten