Patrzyła na niego z bijącym sercem.

uśmiech czy może o wszystko razem. Wszedł do domu. Kate była już w kuchni i otwierała butelkę merlota. Podszedł do niej i objął ją od tyłu, pochylił się i pocałował w ucho. – Witaj, kochanie. Obróciła się do niego i uśmiechnęła promiennie. – Cześć. Pocałował ją ponownie, a następnie odsunął się, żeby popatrzeć na jej twarz. Kate miała cienie pod oczami. – Wyglądasz na zmęczoną. Rozłożyła ręce. – Bo jestem. Emma miała dziś kiepski dzień. Wypuścił ją z objęć i podszedł do szafki, w której trzymali kieliszki. – Ale teraz śpi – zauważył. – Dzięki Bogu. Nic jej dzisiaj nie odpowiadało. Nosiłam ją prawie cały czas. Richard nalał wina do dwóch kieliszków. – Więc pewnie nie byłaś w ,,Uncommon Bean’’, tak jak planowałaś? – Nie miałam szansy. Emma na pewno zaczęłaby tam płakać. – Kate podniosła kieliszek do ust, wypiła i westchnęła błogo. – Potrzebowałam tego. – Znowu napiła się wina. – A jak tobie dzisiaj poszło? Jak tam http://www.bemowo-stomatolog.pl/media/ z Paryża? Julianna podniosła dłonie do uszu i wymacała piękne diamentowe kolczyki. Luke zwrócił na nie uwagę już wcześniej. Trudno ichbyło nie zauważyć, zważywszy wielkość kamieni. – Nie, nic takiego – westchnęła przygnębiona. – Tylko te kolczyki. A poza tym lalki lub coś do włosów... Książki... I kwiaty, które kupował na lotnisku. Nic szczególnego. Widać było, że nie kłamie. – Musicie mi uwierzyć – dodała. – Nawet w jego mieszkaniu nie było nic charakterystycznego. Same standardowe meble i sprzęty. Rozumiecie, o co mi chodzi, prawda? Kate spojrzała na Luke’a. – Myślisz o tym, co ja?

Madeline gdzieś znikła, Julianna usiadła na jednym z wygodnych krzeseł. Z biura szefowej dobiegała jakaś rozmowa. Znudzona i zirytowana Julianna ruszyła w tamtą stronę. Drzwi były lekko uchylone i, sądząc z odgłosów, Ellen rozmawiała przez telefon. Julianna już miała zapukać, kiedy usłyszała imię Kate. Sprawdź trochę cierpliwości. Z głową podniesioną do góry, wyprostowana, z wciągniętym brzuchem - tak jak codziennie pouczała ją ciotka Hattie - otworzyła drzwi. Przez chwilę myślała, że Cecile się pomyliła, wydawało się bowiem, JEDNA DLA PIĘCIU 11 że w gabinecie nie ma nikogo. Dopiero potem zobaczyła go, przykucniętego na podłodze. A więc Cecile myliła się. To był jeden z tych paskudnych typów, przy pomocy których urząd ciągle przypominał jej o nie spłaconych długach. Po pierwsze włosy. Jak i inni przedstawiciele urzędu miał najwyraźniej wstręt do fryzjerów. No i budowa.