- Ten domniemany świadek, którego tropiliśmy,

zerknąć przez jego ramię. - Nie, to hybrydy. Czyli mieszańce. Rośliny, nad którymi pracuję, są w różnych stadiach rozwoju. Są odizolowane, żeby nie doszło do niepożądanych krzyżówek. Zamarła, wstrzymując dech. - A ja zostawiłam otwarte drzwi. - Nic nie szkodzi - uspokoił ją. - Są w innej części, w laboratorium. Tam wszystko jest pod kontrolą. Podłoże, temperatura, wilgotność, ilość składników pokarmowych. Obudziła się w niej ciekawość. - Słyszałam coś o hybrydach, pewnie je nawet widziałam, ale nie bardzo wiem, co to naprawdę jest. - Hybrydy, czyli heterogeniczne... - Pierce urwał i popatrzył na nią, jakby się zastanawiał. - To zwierzęta lub rośliny, które nie są podobne do swoich rodziców. Hoduje się je z różnych powodów - ciągnął, coraz bardziej http://www.beton-architektoniczny.edu.pl Odwrócił się powoli. - Nic się nie zmieniłaś, babciu Augusto. Lady Drewsbury podniosła do ust filiżankę herbaty i przyjrzała mu się uważnie. - Oczywiście, że się zmieniłam. Straciłam wnuka. - Babciu, Sin dopiero co wrócił - odezwał się Christopher. - Daj mu chwilę spokoju. Bystre niebieskie oczy nadal taksowały Sinclaira. Tego właśnie najbardziej się obawiał przed powrotem do Londynu. W tym momencie myślał o zszarganej reputacji ani nawet o szukaniu mordercy Thomasa. Nie, martwił się, że nie będzie mógł wytłumaczyć babce swojego postępowania w ciągu minionych pięciu lat, a zwłaszcza dwóch ostatnich.

-Uważam, że doskonale nadajesz się na nianię. Nie musisz siedzieć przy mnie non-stop. Mogłabyś pobyć trochę z dziećmi. Chłopcy byliby wniebowzięci, a ty miałabyś okazję pospacerować po świeżym powietrzu, poruszać się. - Księżna podniosła ręce, uciszając protest przyjaciółki. - Mam pomysł! Mogłabyś pojechać z nimi do Palazzo Sprawdź – Ja też nie. – Ale ty nie wiedziałaś, że tu jestem. – Skoro nie chcesz, żebym słuchała, jak rozmawiasz przez mój telefon, to trzeba było przywieźć ze sobą swój! – zawołała ze złością i poszła do stodoły. Sebastian spokojnie odprowadził ją wzrokiem. Kopnęła kosz na papiery i podbiegła do okna, które kazała wstawić podczas remontu. Sebastian stał przy klombie i wystukiwał numer. Co za drań! A więc jednak wbrew jej woli dopiął swego. Podniosła słuchawkę drugiego aparatu. – Odłóż tę słuchawkę, Lucy. Jestem w tym lepszy od ciebie. – Dzieci też mogłyby cię podsłuchiwać – zauważ˙yła. – Nie, a zresztą od razu bym wiedział. Odłóż słuchawkę.