wzrokiem, że oblała się jeszcze mocniejszym rumieńcem. Tak wiele

- Hej, tato! - Co, synku? - Z poczuciem winy Jack oderwał wzrok od kuszącej figury Malindy. - Czy możemy wziąć dla bałwana twój rybacki kapelusz? - Jasne. Wisi w szafie w pralni. Przez chwilę Jack udawał zainteresowanie bałwanem, po chwili jednak jego wzrok znów powędrował w kierunku okna gabinetu. Malinda znowu pisała. Plecy proste jak trzcina, broda równoległa do ciasno zsuniętych kolan. Ramiona miała opuszczone, więc luźno dopasowana bluzka ukrywała kształt jej piersi. Jack sam nie wiedział, co go bardziej irytuje. Jej nienaganna postawa czy fakt, że nie może już podziwiać krągłości piersi. Co jest z tą kobietą? Nie powinno go obchodzić, że siedzi w domu i tyra, podczas gdy on i chłopcy bawią się na dworze. To jej problem, nie jego. I nie powinno go obchodzić, czy bolą ją plecy, które od rana do wieczora katuje taką postawą. To jej plecy, nie jego. http://www.beton-dekoracyjny.org.pl/media/ Udawała sen. To był element ich gry. Zaczęli ją dawno, dawno temu, gdy jeszcze nie była to gra. Wtedy nie musiała niczego udawać. Drzwi do jej sypialni otworzyły się i przez przymknięte powieki poczuła światło, a po chwili usłyszała skrzypnięcie materaca. John długo milczał, a Julianna wiedziała, że po prostu na nią patrzy. Jak zawsze, walczyła z pragnieniem, by w tym momencie otworzyć oczy i na niego spojrzeć. Ciekawiło ją, co mogłaby wyczytać z jego oczu. – Julianno, to ja, John – odezwał się łagodnie. – John? – powtórzyła, mrugając powiekami i udając zmieszanie. – Wróciłeś? – Tak, kochanie. Już jestem z powrotem. – Tęskniłam za tobą – mruknęła sennie, uśmiechając się do niego. –

poezja. Uśmiechnął się do siebie. To był Clark Russell. Dawny ,,kolega z pracy’’, świetny kumpel. Trudno go było dorwać samego, ale podobnie jak wszyscy ludzie, miał też swoje słabości. W takim otoczeniu zapominał o bezpieczeństwie i oddawał się ulubionej rozrywce. Niektórzy woleli kobiety, inni alkohol, ale Clark uwielbiał Sprawdź Odsunął ją, niemal od siebie odepchnął. Zatoczyła się, gdy zniknął wewnątrz domu. Wrócił do swojej jaskini. Chciała mu powiedzieć, że w tamtym momencie, w jego ramionach, litość była ostatnim uczuciem, jakiego doznała. ROZDZIAŁ TRZECI Idiota! Głupi jak but! Najwyraźniej odejście żony niczego go nie nauczyło. Inaczej za nic nie dotknąłby Laury. Siedział przy swoim biurku. Za jego plecami świtało. Walił w klawisze, mylił się, w końcu odsunął klawiaturę na bok. Opadł na skórzany fotel, zamknął oczy. Niemal czuł nacisk jej ciała, miękką, pełną uległości kobiecość, którą tak bardzo chciałby zgłębić.