– Ciekawe – mruknął Bledsoe. – Facet jest tu zaledwie tydzień, a już mamy trzy trupy.

– Niedokładnie, ale to był biegacz. – Czy biegaczka? – Serce Bentza zaczęło bić szybciej. Najchętniej wytrząsnąłby odpowiedzi z chłopaka. Tamtej nocy, gdy w Santa Monica skoczył z molo za Jennifer, kamery zarejestrowały biegacza. W noc śmierci Lorraine Newell także widział biegacza. A teraz? – Ona? On? Miał na sobie dres i czapkę. Nie wiem. Mogę już iść? – Nie. – Bentz myślał intensywnie. Dres i czapka w ciepły poranek... to przebranie. Na pewno. Zdawał sobie sprawę, że chwyta się brzytwy, ale chwyciłby się wszystkiego, co tylko doprowadzi go do żony. Z najwyższym trudem zachowywał pozorny spokój, choć wewnątrz się gotował. – Posłuchaj, Tony, chciałbym żebyś pojechał ze mną na posterunek i pogadał z rysownikiem. – O, nie. – Tony kręcił głową, jakby posterunek policji oznaczał czeluście piekielne. – Gliny? Nie ma mowy. – Jeśli trzeba, pojedzie – zapewniła Rebecca. – Nie, mamo. Niczego nie widziałem, naprawdę. Nie wiem nawet, czy przeszła przez ulicę, chyba nawet nie doszła do drzwi. – Nie wiesz. Pokręcił głową. Zagryzł dolną wargę. – Tony zazwyczaj ogląda telewizję albo gra w gry komputerowe, kiedy ma pracować. – Jakby zdała sobie sprawę, że mówi o nieletnim, dodała zaraz: – Płacę mu tygodniówkę, jeśli http://www.betondekoracyjny.info.pl/media/ Zamknęła oczy, chciała zasnąć i już odpływała, gdy znowu rozdzwonił się telefon. – Ty draniu... Jeszcze zanim rozbrzmiał drugi dzwonek, nastawiła się na kolejny makabryczny żart. – I co teraz? – warknęła. – Ja też cię kocham – powiedział Bentz. Od razu złagodniała, słysząc jego głos, poczuła, że wzruszenie ściska jej gardło. Boże, ależ za nim tęskni. – Cześć – szepnęła ze łzami w oczach. Boże, zachowuje się jak wariatka. Łzy? To na pewno hormony, prawda? Ale to takie cudowne uczucie, usłyszeć jego głos. Odchrząknęła, usiadła i zapytała: – Co słychać? – Nic dobrego. Serce zamarło jej w piersi. – Jestem na posterunku policji w Torrance.

– Wal. – Mówiąc krótko: Elliot, nasz geniusz komputerowy, sprawdził tę przepustkę, opis wozu i fragment tablicy rejestracyjnej. – I co? – I bingo. Bóg techniki przysłał mi dane. Mówił, że grzebał w bazach federalnych, stanowych i prywatnych. Sprawdź włączyła kamerę, stanęła przed klatką, poza zasięgiem rąk O1ivii, ale w polu widzenia obiektywu. – Cześć, RJ – powiedziała, jej głos był bez tej chrypki, jaką słyszało się w rozmowach telefonicznych. – Mam nadzieję, że znajdziesz ten film, podobnie jak łódź i żonę. Co? O Boże, nie! – Powinno ci się udać – ciągnęła. – Kamera jest nie tylko wodoszczelna – jest przeznaczona do filmów podwodnych. Jak widzisz, mam Olivię... Przez cały dzień była moim gościem tutaj, na „Merry-Anne”, myślałam, że bardziej się zaprzyjaźnimy, ale... Wiesz co, nie będę dłużej owijała w bawełnę, powiem szczerze: strasznie mnie nudzi. – Spojrzała na O1ivię. – Skarbie, przywitaj się z Rickiem. Pomachaj mu. Pokaż, że nic ci nie jest. Jeszcze. O1ivia nawet nie drgnęła. Po pierwsze, zesztywniała ze strachu, po drugie, nie sprawi wariatce tej satysfakcji. – Oj, chyba Liwie jest w złym humorku. Może coś ci powie, kiedy już sobie pójdę.