niż jako Złotowłosa, nie sądzisz? - Westchnęła. - Bardzo się mylisz co do

Izzy otrząsnął się po uderzeniu. Wstał i zręcznym ruchem wydobył z kieszeni sprężynowiec. - Izzy, zostaw to! Dane, co się, u diabła, z tobą dzieje? Żaden nie zwrócił na nią uwagi. Dane spoglądał ponuro na przeciwnika, Izzy mial w oczach żądzę krwi. Skoczył. Kelsey nigdy nie widziała Dane'a w takiej sytuacji. Jego reakcja ją przeraziła. Izzy był dobrze zbudowany, szybki, bardzo silny od fizycznej pracy. Dane błyskawicznie uskoczył, tak że cały impet ataku przeszedł bokiem. Chwycił rękę z nożem i szarpnął ją brutalnie. Potem wykręcił. - Przestań! - wrzasnęła, zrywając się na równe nogi. - Podnieś nóż, Kelsey. Podniosła sprężynowiec. Nie wiedziała nawet, jak schować ostrze. 179 Izzy przeklinał po hiszpańsku. Dane trzymał go http://www.budujemy.biz.pl RS 180 A potem przyszła śmierć, lecz w jej przypadku nie oznaczała wiecznego spoczynku, lecz przebudzenie w męczarniach i straszliwy głód, który zdawał się od wewnątrz rozdzierać ją na strzępy, ale najgorszy ze wszystkiego był szyderczy śmiech jej znienawidzonego wroga, który drwił z niej, nazywał swoją niewolnicą i powtarzał, że wszyscy, których kochała, zginęli, on zaś wygrał, a ona jest jego łupem wojennym. Władca - gdyż tak sam siebie nazywał - był naprawdę potężny, lecz oparła mu się od samego początku i ani razu nie poddała się pokusie, by zaspokoić ten straszliwy, sprzeczny z naturą głód. Nawet jeśli jej dusza zostanie potępiona, to jej wola nie podda się, nie pozwoli się nagiąć. Ten zaciekły opór stał się całym sensem jej istnienia. Potem uciekła i przez lata

Funkcjonariusz wrócił na kuter. Zostali sami. Milczeli, spoglądali po sobie. - Chyba powinniśmy wracać - zaproponował Nate. - Dane, podrzucę cię do twojej lodzi. - A co z moją rybą? - zapytał z żalem Larry. - Oprawimy ją i zamrozimy. Nie wystarczy dla Sprawdź - Skoro jesteś taki sprytny, to czemu nie przeszukałeś mojego domu? - Przeszukałem lodówkę. - No to najwyraźniej nie jesteś dość spostrzegawczy, ponieważ przeoczyłeś ukrytą szufladę. Przez chwilę patrzyli na siebie, potem Bryan przysunął sobie krzesło i usiadł przy stole. - I co teraz? - spytał cicho. - Ostatniej nocy zostaliśmy wszyscy wyprowadzeni w pole. Bal okazał się pułapką, Władca w ogóle nie zamierzał się tam pojawiać. Trochę mnie dziwi, że nie odszukał Mary, nie zmusił jej do uległości i do tego, żeby razem z nim pozabijała wszystkich obecnych w Rezydencji Montresse. Zamiast tego poszedł dać popis swojego okrucieństwa. Ci dwaj policjanci znaleźli się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze, co przypłacili życiem.