ogromna pycha, co nie jest rzadkością wśród wcześnie dojrzałych talentów. Odnosił się bez

odsunął, a symptomy niemal natychmiast znikały. Gdybym nie był studentem medycyny, dopatrywałbym się w tym pewnie jakichś złośliwych czarów, ale na drugim roku już wiedziałem o zagadkowej bezlitosnej chorobie, której na imię – reakcja idiosynkratyczna. W wielu wypadkach nie sposób dojść, na jakim tle ona powstaje, a tym bardziej nie wiadomo, jak ją leczyć. – Doktor Korowin przymknął oczy, uśmiechnął się, pokiwał głową, jakby dziwił się, że coś takiego mogło się przydarzyć właśnie jemu. – Cierpieliśmy w sposób nieopisany. Potężna siła miłości ciągnęła nas ku sobie wzajemnie, ale moje dotknięcia były zgubne dla tej, którą ubóstwiałem... Przeczytałem wszystko, co medycyna wiedziała o idiosynkrazji, i zrozumiałem: chemia i biologia to nauki jeszcze za mało doskonałe i za mojej ziemskiej drogi nie zdążą rozwinąć się tak, by przełamać mechanizm fizjologicznego odrzucenia jednego organizmu przez drugi. Wtedy właśnie postanowiłem zająć się psychiatrią – badaniem urządzenia duszy ludzkiej. Własnej duszy, tej, co zrobiła mi taki wredny kawał – kazała mi ze wszystkich kobiet na świecie pokochać tę jedyną, dla mnie z całą pewnością niedostępną. – I rozstaliście się?! – zawołała pani Polina, wzruszona niemal do łez zarówno samą opowieścią, jak i powściągliwym tonem mówiącego. – Tak. Taka była moja decyzja. Ona później wyszła za mąż. Mam nadzieję, że jest szczęśliwa. Ja zaś, jak pani widzi, pozostałem samotny i żyję pracą. Pani Lisicyna, choć tak przecież pojętna, nie od razu domyśliła się, że chytry doktor też prowadzi z nią grę – tyle że nie kobiecą, lecz męską, równie jak tamta starodawną i niezmienną w swych regułach. Niezawodny sposób utorowania sobie drogi do kobiecego http://www.cars-blogi.com.pl/media/ Modroozierska – w jasny dzień widoczna na trzydzieści wiorst. A więc łódka nocą nie zabłądziła, wypłynęła dokładnie tam, gdzie należało. Sternik skierował dziób „chybotki” tak, żeby szła wprost na Pociechę, a sam zanucił wesołą piosenkę. Wszystko układało się jak najlepiej. Jeszcze dwie godziny i koniec żeglugi. Mało prawdopodobne, by wiatr się zmienił. Szkoda, rzecz jasna, że nie zdążył upiłować więcej drogocennych opiłków, ale i tak będzie z pięć funcików. Malutki, lecz ciężkawy woreczek zwisał pod habitem przy kości biodrowej. Sznur tarł trochę szyję, ale to było głupstwo. Pięć funtów to bez mała pięćset zołotników, każdy po... Rachunki wypadło przerwać, bo nagle chwyciły go nudności. Przechyliwszy się przez burtę, młody człowiek zaryczał i zabulgotał, wstrząsany spazmami. Potem opadł bezsilnie na dno, wytarł pot z czoła, uśmiechnął się beztrosko. Podobne ataki ostatnio trafiały mu się często – zapewne wskutek kiepskiego odżywiania się i nerwowego pobudzenia. Odpocząć,

– Dobrze, niech będzie „Panna Czysta”. – I schowała pieniądze z powrotem do torebki, nie doliczywszy ich do końca. – Służącą ulokuje pani w swoim pokoju czy oddzielnie? Dama z wyrzutem pokiwała miedzianymi kędziorami: – Jak można? Na pielgrzymkę ze służącą? To jakoś nie po chrześcijańsku. Wszystko będę robić sama: i ubierać się, i myć, i może nawet czesać się. Sprawdź – Aby na pewno? Czy ktoś może to potwierdzić? Z tego co wiem, przeszukiwałaś całą szkołę, a oni ani razu nie wyściubili nosów na korytarz. Pokazali się dopiero, kiedy miałaś już wejść do tej sali. Odegrali dla ciebie małe przedstawienie, które zmusiło cię do pociągnięcia za spust i zatarcia kluczowych śladów, a Shepowi O’Grady pozwoliło zająć się dwoma pozostałymi dowodami. Wszystko do siebie pasuje, nie uważasz? Rainie nie wierzyła własnym uszom. – Chcesz powiedzieć, że Shep zaaranżował konfrontację między funkcjonariuszem policji a własnym synem, licząc na to, że zniszczy tym samym część dowodów przeciw Danny’emu? – Nie chodziło o jakiegokolwiek glinę, Conner. Zaaranżował to wszystko z myślą o tobie. Znasz Danny’ego od ośmiu lat. Do diabła, wszyscy w tym mieście wiedzą, że razem z Lukiem nie raz, nie dwa pilnowaliście chłopca popołudniami w biurze szeryfa. Jakie były szanse, że strzelisz? – Shep jest uczciwy. Nie manipulowałby dowodami.