Przyglądała im się bardzo uważnie przez moment. - To ja wam powiem,

naprawdę piękna... - To jakieś chore brednie - zawyrokowała poirytowana Nancy. Jessica doskonale zdawała sobie sprawę, że to rzeczywiście brzmi jak bredzenie kogoś niespełna rozumu, ale skoro przycisnęli ją do muru, to niech teraz słuchają. Upierali się przy istnieniu wampirów - słusznie zresztą - lecz nie mieli pojęcia, co to naprawdę oznacza. - Chcieliście poznać prawdę - przypomniała im. - Musicie być bardzo ostrożni przez cały czas, bo jeśli się nie mylę i Władca rzeczywiście przybył do Nowego Orleanu, to również tutaj szykuje się podobny zlot wampirów jak w Transylwanii. Ku jej zaskoczeniu Nancy rzekła: - To straszne, ale wierzę ci. - Jej głos przeszedł w szept. - Byłam tam, dlatego wiem, że mówisz prawdę. Ja tylko chcę, żeby to były brednie. Nagle Jeremy poruszył się gwałtownie. - Słuchajcie, przecież musimy wszystkich ostrzec! Całe miasto! Co ja mówię, jakie miasto? Trzeba ostrzec cały świat! Jessica westchnęła. - Czy ty nic nie rozumiesz? Nie możesz zacząć siać paniki ani doprowadzić do takiej sytuacji, w której ludzie naprawdę zwalczający wampiry zaczną być zamykani w szpitalach psychiatrycznych. Żeby http://www.checinytriathlon.com.pl Coś otarło się o Kelsey. Instynktownie odsunęła się, stwierdzając, że to tylko wodorosty. Dzisiaj 263 unosiło się ich w wodzie dużo. Zdryfowały z powodu sztormu na Atlantyku. Wynurzyła się, żeby nabrać powietrza. Potrafiła długo wytrzymać pod wodą. Jako dziecko spędzała w morzu chyba tyle czasu, co na lądzie, wszyscy zresztą dobrze nurkowali. Może Larry trochę odstawał, w końcu przyjeżdżał tylko na weekendy. No i nikt nie dorównywał Dane'owi. Cóż, w końcu to Dane. Choć Joe nie był wcale gorszy.

części, okrążyli dom. Wreszcie dotarli do okna sypialni. Nie znaleźli niczego. - Żadnych odcisków stóp - stwierdziła Cindy. - Jaszczurki? - zapytał Larry zdumiony. - Nie, człowieka - zirytowała się Cindy. - Ja na pewno nie widziałem - oświadczył Nate. Sprawdź uśmiechem, pragnęła jej dotyku, wygięła się jak kotka, spojrzała wyczekująco. Od otwartego okna powiał wiatr, odrzucił jej włosy do tyłu, obnażył szyję i dekolt, cieniuteńka, przejrzysta szata zsunęła się niżej. Mary zerwała z szyi srebrny krzyżyk. Jeremy starał się obudzić, powstrzymać ją, lecz nie mógł, cień nieubłaganie się zbliżał, aż ogarnął ją,zaś ona odchyliła głowę do tyłu, na jej twarzy odmalowała się ekstaza. - Nie! - krzyknął Jeremy z całych sił i ten krzyk obudził go. Telewizor nie działał. Mary dalej leżała na łóżku. Było chłodno, skądś ciągnął ziąb, jakby pootwierano okna, lecz w szpitalu w ogóle nie otwierano okien, cały czas działała klimatyzacja. Nagle Jeremy spostrzegł, że drzwi do izolatki są uchylone. Z powrotem przeniósł wzrok na Mary. Nadal leżała na wznak z