nerwowo poruszając nogami. Chciał go już zobaczyć! Niestety tym razem fortuna mu nie sprzyjała. Siedział tak na tej ławce dobre dwie godziny, znudzony słuchając muzyki ze słuchawkami w uszach. Przymknął oczy, czując się trochę senny, a wolna piosenka, jaka akurat leciała, tylko to spotęgowała. Ziewnął szeroko, wystawiając twarz ku słońcu. Dzisiaj było trochę zimniej, ale słońce i tak przygrzewało. Krystian żłobił dziurę w ziemi, odrzucając piach na boki. Miał czarne buty, tak więc mógł sobie na to pozwolić. Utwór się skończył, a zaczął jakiś szybki. Uchylił powieki i wtedy zobaczył znajomą, szybko oddalającą się sylwetkę. Jak oparzony wstał z ławki, wpychając telefon wraz ze słuchawkami do kieszeni i biegnąc za brunetem, starając się go dogonić. - Poczekaj! – krzyknął za nim, wreszcie dopadając go i uczepiając się jego ramienia. Adam obdarzył go niechętnym spojrzeniem, strzepując niczym natrętną muchę i ponawiając swój szybki marsz. A miał nadzieję, że uda mu się uniknąć spotkania z dzieciakiem. Pech chciał, że ten musiał go zauważyć! Naprawdę miał już tego wszystkiego dość. Czy ten chłopak nie widzi, że nie jest zainteresowany?! - Będziesz tak tu przychodzić codziennie? – prychnął, nawet na niego nie patrząc. Wzrok miał utkwiony przed siebie, a dłonie w kieszeniach dżinsów. - Jeżeli tylko będziesz chciał… - powiedział Krystian z szerokim uśmiechem, spoglądając na idealny profil księcia. Prosty nos, wydatne wargi, idealnie zarysowana http://www.dentysta-krakow.net.pl/media/ - No dobrze. Ale robię to tylko dlatego, że jest świąteczny bal i... - Jedno spojrzenie na zawartość małego pudełeczka wystarczyło, by poczuła, że za chwilę zemdleje. - Należał do mojej babki - wyjaśnił Edward, bawiąc się końcami jej włosów. - Ona też była Angielką, wiesz? - Edward, ja nie mogę tego od ciebie przyjąć. - Jak urzeczona wpatrywała się w pierścionek ze szmaragdem. - Przecież to rodzinna pamiątka! - Isabello! Co się z tobą dzieje? Zwykle jesteś taka bystra, a teraz udajesz, że nie wiesz, o co chodzi. - Nie, ja tylko... - Dobrze. Zapytam wprost. Zostaniesz moją żoną? - Co ty mówisz?! Edward, poniosły cię emocje... - Nic podobnego. W życiu nie byłem bardziej pewny tego, co mówię. - Musiał użyć siły, by wyjąć pudełeczko z jej zaciśniętej dłoni, a potem, również siłą, włożył jej pierścionek. - W porządku- stwierdził, całując ją w rękę. - Mam cię zaciągnąć do środka i oficjalnie ogłosić nasze zaręczyny, czy wolisz najpierw spokojnie porozmawiać? - Ty i spokój? Nie żartuj! - roześmiała się. Nie protestowała, kiedy przytulił ją mocno i pocałował. - Nie pozwolę ci odejść - szeptał z ustami przy jej ustach. - Zamiast panią kapitan, zostaniesz księżną. To chyba nie najgorsza zamiana, prawda? - Pamiętaj, że nie jestem tą kobietą, którą pokochałeś... - Skąd wiesz? Pomyśl lepiej, jakim jestem szczęściarzem. Zafascynowały mnie dwie całkiem różne kobiety. Zakochałem się w każdej z nich. I mogę je obie mieć. Czy tak?
Miał zranione ramię, było to więc dla niego prawdziwą torturą, ale przynajmniej zdołał uniknąć losu Michaiła. Becky patrzyła, jak jej kuzyn stacza się bezwładnie i wreszcie roztrzaskuje na skałach daleko w dole. Zadrżała na ten widok, a potem położyła się płasko na darni, wyciągając obydwie ręce ku Alecowi. - Weź mnie za rękę! Wyciągnę cię stamtąd! Sprawdź - To Edwarda? - zapytała. - Chciałam powiedzieć, Jego Wysokości księcia? - poprawiła się szybko. - Wspaniała, prawda? - Zachwycony chłopczyk obracał jo - jo w dłoni. - Wujek miał tyle lat co ja, kiedy je dostał. Teraz bardzo się na mnie złości, bo zakradam się do jego pokoju, żebyś się pobawić. Ale inaczej nigdy się nie nauczę. - Słuszna uwaga. - Rozbawiona, z trudem opanowała chęć pogłaskania główki rezolutnego księcia. - Zdaje się, że wuj Waszej Wysokości nieczęsto bawi się swoją zabawką? - Wcale się nie bawi! Trzyma ją na półce. I tak naprawdę, to pozwala mi na nią popatrzeć - przyznał z dziecięcą szczerością. - Złości się, jak zaczynam się bawić, bo wtedy plącze się sznurek. - Cóż, ta zabawa wymaga wprawy. - Właśnie! Dlatego muszę to wujkowi podkradać! - Rzeczywiście. Mogę zobaczyć? Dorian chwilę się wahał. - Dziewczyny nie znają się na takich rzeczach - powiedział nieufnie. - Wolą bawić się lalkami jak moje siostry - stwierdził, ale podał jej jo - jo. - Każdy lubi co innego - odparła, wsuwając palce w pętelkę. Ciekawiło ją, kiedy ostatnio robił to Edward. Sznurek był nowszy niż reszta zabawki, domyśliła się więc, że musiał być często wymieniany. Wprawnym ruchem posłała jo - jo w dół, zaczekała, aż zawirowało na końcu sznurka, po czym zgrabnie pociągnęła je do góry. - O, bardzo fajnie! - pochwalił Dorian. - Dziękuję, Wasza Wysokość. Jak byłam mała, też miałam taką zabawkę, tylko czerwoną. Bawiłam się nią, dopóki nie zjadł mi jej pies.