Michaił wciąż gnębił jej wioskę. Nie chciała w to mieszać Aleca Knighta.

Reszta ogolonych praktycznie na łyso, przypakowanych facetów parsknęła śmiechem. Już z tej odległości blondyn mógł wyczuć silną woń alkoholu. Pięknie. Kobieta spojrzała na nich przerażona, tak samo jak Krystian. Wtedy udało mu się uciec, ale teraz…? Chociaż był środek dnia… Może ktoś po prostu zauważy? - Jak się patrzę na ciebie pedale, to aż mi się rzygać chce – najniższy z mężczyzn w czarnej bluzie z wielkim, białym napisem „Prosto” zmierzył go zniesmaczonym, nieco pijackim spojrzeniem. – Kurwa, aż mam ochotę cię trochę obić! - W-wyjdźcie stąd! – zawołał blondyn, a głos mu się jak na złość załamał. – Zadzwonię na policję! – zagroził, chociaż nie miał przy sobie telefonu. Zostawił go gdzieś na zapleczu. Przełknął cicho ślinę, coraz bardziej zdenerwowany. Niemal czuł jak serce podchodzi mu do gardła. - Ale po co te nerwy? – zapytał najwyższy, podchodząc do skórzanej sofy i opadając na nią. Oparł nogi na szklanym stoliku, sięgając po jedne z kobiecych czasopism. – My tu w pokojowych celach – wzruszył ramionami, a reszta chłopaków zachichotała. Facet w czarnej bluzie „Prosto” również podszedł do kanapy, opadając na nią tuż koło kolegi. Pozostała dwójka rozproszyła się po salonie, uważnie oglądając kosmetyki i przyrządy. - A-ale… Ja nie życzę sobie was tutaj – powiedział Krystian nieco panicznie. Bał się ich… Szczególnie, że oni nie byli zbyt pozytywnie nastawieni do niego. http://www.dentystawroclaw.edu.pl spóźnił, no ale mówi się trudno. Zawsze był tam wcześniej, żeby zorientować się, kto tego dnia przyszedł i kto jest wart jego uwagi. Gdy przechodził koło starej kamienicy, usłyszał dziwne odgłosy dochodzące z podwórka. Uniósł zaskoczony brwi, aż przystając. Jakieś śmiechy i ciche jęki. Kogoś biją? Zajrzał trochę niepewnie w głąb podwórza, dostrzegając czterech facetów ubranych na typowych „dresów”. Dwójka z nich znęcała się nad jakąś postacią, co chwilę rzucając durne uwagi, a pozostali stali trochę dalej, popijając spokojnie piwo. Zmarszczył zniesmaczony brwi. Czterech na jednego? Czy to aby nie za dużo? Ale przecież nie wkroczy pomiędzy nich niczym Bataman ratujący Gotham City. Wcale by temu chłopakowi nie pomógł, a jedynie sam miałby obitą twarz… ale przecież nie może tak tego zostawić. Pomacał kieszeń swoich obcisłych spodni, odnajdując w niej komórkę, którą

- Kasztany? Aha, słusznie. Na pewno są pyszne... - Drżącą rękę sięgnęła do torby, w której niespodziewanie wymacała jakiś zagadkowy przedmiot. - Co to jest? - Gwiazdkowy prezent. - Czyli mogę go otworzyć dopiero jutro rano. - Czy musisz być taka zasadnicza? - No dobrze. Ale robię to tylko dlatego, że jest świąteczny bal i... - Jedno spojrzenie na zawartość małego pudełeczka wystarczyło, by poczuła, że za chwilę zemdleje. - Należał do mojej babki - wyjaśnił Edward, bawiąc się końcami jej włosów. - Ona też była Angielką, wiesz? Sprawdź Parthenia chwyciła Becky za ramię tak mocno, że niemal ją przestraszyła. Może Draxinger się nie mylił, twierdząc, że cały jej chłód jest tylko na pokaz? - Abby, czy mogłabyś mi przynieść te papiery? - Och... nie wiem, czy się ośmielę... - Nie martw się, jeśli stracisz miejsce. Czy warto zresztą pracować u torysa? Kiedy wszystko się wyjaśni, dostaniesz pracę u mnie! Może nawet jako moja pokojówka, jeśli zechcesz - dodała wielkodusznie. - Ach, madame, jest pani hojniejsza, niż myślałam! - Becky odegrała scenę wielkiej wdzięczności, nadal utrzymując Parthenię w przekonaniu, że to jej własny pomysł. - Zrobię tak! - oświadczyła odważnie. - Lecz na razie proszę nie zdradzać przed jaśnie oświeconym księciem, że ma pani powody do podejrzeń, milady. - Dlaczego? - Jeśli jest niewinny, to pani go utraci. Żaden mężczyzna nie lubi, żeby ukochana w