dokończyć opowieści.

Nigdy nie odważyłabym się zbyt jej zaufać. — I słusznie — zgodziła się panna Briggs. — Włosy ma zawsze w nieładzie, a fartuch pognieciony. Poza tym kiedy zamykała drzwi, zauważyłam, że lord był w samej koszuli! — Coś takiego! Nie do wiary! — wykrzyknęła znów panna Smith. — Zdawało się, że już zostawił pokojówki w spokoju. 108 — O nie! — stwierdziła panna Briggs z satysfakcją.— On jest zawsze taki sam. Pamiętam, dwa lata temu, kiedy byłyśmy na północy u księcia Hull... I tu popłynęła długa opowieść o tym, jak to lord Eustace upodobał sobie pewną ładną służącą. Tempera jednak nie słuchała. Znowu rozważała swoją poranną ucieczkę przed nim. Już kiedy na nią spojrzał podczas pierwszego spotkania, wiedziała, że powinna go unikać. Słyszała, że należał do tych dżentelmenów, którzy uwodzą młode samotne guwernantki. Potem wymawia im się bez referencji. To podły człowiek, myślała Tempera. Nie chce mi się http://www.deska-tarasowa.net.pl/media/ - Dzień bez ciebie. Muszę mieć trochę czasu, by przemyśleć sobie parę spraw. Gdy jesteś ze mną, myślenie zupełnie mi nie idzie. Spodziewała się protestu, przekonywania, tymczasem Tanner przyjął jej słowa ze spokojem. - Dobrze. W takim razie zobaczymy się w poniedziałek Wtedy pogadamy. Postaraj się przez ten czas zastanowić nad tym, co cię tak przeraża. - Mnie nic nie... Nie dał jej skończyć. - Dobranoc, Shey. I nic na temat buziaków. Ani o dniu bez niej. Tylko „dobranoc". Shey otworzyła drzwi i weszła do środka. Dom naraz

pominięcie znaku zakazu wstępu, który jej młodsze dziecko powiesiło na drzwiach w wieku dwunastu lat, równało się podłożeniu bomby z opóźnionym zapłonem. Wszystkie urodzinowe prezenty leżały jednak na łóżku, pośród rozerwanych opakowań i kartek. A tuż obok telefonu od Sylwii i płyty od Izabeli i Micka lśniło srebrzyste pudełeczko z perfumami Sprawdź trochę dymu w płucach, a żadne z nich się nie wydostanie, więc tylko złapał ją i pociągnął w stronę balkonu. I wtedy Flic zatrzasnęła drzwi. - Co ty wyprawiasz?! - Dym zatykał mu usta i nos, wypełniał gardło, drażnił oczy. - Co ty, do diabła, wyprawiasz?! Flic patrzyła na niego przez szybę z nieprzeniknionym wyrazem w oczach, zaciskając dłonie na z pewnością rozpalonej klamce. - Flic, na miłość boską! - krzyknęła Zuzanna, kaszląc. Trzymał ją blisko siebie, a wolną ręką walił w szybę, ale szkło także było gorące nie do wytrzymania. Wiedział, że słabnie. - Flic, otwieraj! - Flic, co robisz? - Imogen cofnęła się od krawędzi balkonu. - Otwórz!