rączka walki owładnęła nią bez reszty.

się lekko. — Szkoda, że nie mam roweru — zamruczał pod nosem Bobby. Chłopiec przejechał obok nich, wychylając się mocno na boki. Po drugiej stronie jeziora otyły mężczyzna wstał i wyczyścił fajkę, stukając nią o oparcie ławki. Zamknął książkę i ruszył wolno ścieżką, wycierając z czoła pot wiel- ką czerwoną chustką. — Co się dzieje z Nianiami, gdy są już stare? — zapy- tał zaciekawiony Bobby. — Co wtedy robią? Dokąd idą? — Idą do nieba. — Jean z wielką czułością poklepała zielony, powgniatany korpus. — Idą do nieba, zwyczajnie, jak my wszyscy. — Czy Nianie się rodzą? Czy one zawsze istniały? — Bobby zaczął snuć domysły na temat fundamentalnych praw rządzących kosmosem. — A może kiedyś dawno te- mu na świecie nie było żadnych Niań? Ciekawe, jak wte- dy wszystko wyglądało. — Ależ Nianie były zawsze — wyjaśniła zniecierpli- wiona Jean. — Jeżeliby ich nie było, to skąd by się później http://www.deskaelewacyjna.net.pl - Moja kolej - powiedział. Ukląkł i zdjął jej majteczki. Poczuła, że traci oddech. Ściągając z jej nóg pończochy, całował teraz każdy centymetr odsłanianej skóry. - Przypuszczałem, że nosisz właśnie takie - mruknął. Takie myśli w sali pełnej dyplomatów i osobistości wielkiego świata, wśród których znajdowała się również żona byłego prezydenta, budziły w nim dzikie pożądanie. Teraz Klara miała na sobie tylko sznurek pereł. - Widzę, że mój tajny agent fantazjował odważniej, niż przypuszczałam - zażartowała i zaraz jęknęła, bowiem usta mężczyzny dotknęły najintymniejszego zakątka jej ciała. Jego język nie ustawał w intensywnych pieszczotach, więc zagryzła wargi, by nie krzyczeć z rozkoszy, co mogłoby zwrócić uwagę służby hotelowej. Przez chwilę dziwiła się, że mogła pozwolić na to zupełnie obcemu człowiekowi. Po chwili jednak przestała myśleć o czymkolwiek. Bryce okazał się wymarzonym kochankiem. Kiedy uniósł jej nogę i oparł na swoim ramieniu, poddała się rozkoszy. Osunęła się na podłogę, by znaleźć się między jego udami. - Parę kroków stąd mamy łóżko - powiedział. - Za daleko - szepnęła. Bryce sięgnął po zabezpieczenie, co ledwie zauważyła, bo nie zaprzestał pocałunków. Po chwili podniósł ją nieco i wniknął w jej ciało. Palcami błądził we włosach, rozkoszując się jej westchnieniami, które dowodziły, iż jest go równie złakniona jak on jej. Nigdy nie pragnął kobiety od pierwszego wejrzenia, nigdy nie przeżywał podobnych fantazji, nie podniecał się od samego patrzenia. A dziś wystarczyło, że ją zobaczył w prostej czarnej sukni z pertami na szyi, by zacząć się zastanawiać, co kryje pod tym strojem. Odczuwał przyjemność, słysząc szelest jedwabiu, który ją okrywał. Wyobrażał sobie, jak wyglądałaby z rozpuszczonymi włosami. Podobał mu się nawet sposób, w jaki piła szampana, wzrok, jakim spoglądała w jego kierunku, nie kryjąc zainteresowania. Teraz już wiedział, jak wygląda naga i jak smakuje je] skóra. Nikt by się tego po niej nie spodziewał. Miała najniewinniejszy w świecie wyraz twarzy, ale ciało gwiazdy filmowej. Wszystko w niej było niezwykle pociągające. Podobała mu się. Miał w ramionach prawdziwą kobietę. Pragnął zobaczyć rozkosz na jej twarzy. Pieszczoty odkrywały wrażliwe miejsca na ciele Klary. Po chwili oboje toczyli się po dywanie, przeżywając orgazm. W ciągu kilku minut kochali się w trzech pozycjach, na przemian śmieli się, doznając szczęścia lub z trudem chwytając oddech, gdy rozkosz porażała swoim natężeniem. Kiedy Klara znalazła się pod nim, poruszył się w jej ciele z taką mocą, że nie zdołała powstrzymać krzyku. Spazmatycznie otoczyła jego biodra nogami i odtąd przeżywali wszystko razem. Bryce jeszcze nigdy nie był z tak niesamowitą kobietą. Kiedy pierwsza fala orgazmu przeniknęła go gwałtownym dreszczem, Klara szepnęła: - Weź mnie z sobą.

- Widzę, że będziemy musieli popracować nad twoim zachowaniem przy stole - powiedział zmęczonym głosem, spoglądając na swoją jedenastomiesięczną córeczkę. Dziecko wykręciło główkę, broniąc się przed kolejną porcją jedzenia. Bryce z rezygnacją odłożył łyżeczkę. Karolina nadal bałaganiła na swoim wysokim krzesełku. Rozejrzał się, by ocenić rezultaty swoich wysiłków w dziedzinie karmienia małej i pomyślał, że jego zmarła żona, Diana, pewnie byłaby dziś usatysfakcjonowana. Powiedziałaby, że to zasłużona kara za to, że nie kochał jej tak, jak tego potrzebowała. Jeden Bóg wie, że próbował. Robił, co mógł, by uratować małżeństwo, którego wcale nie chciał. Diana kochała go, jednak pod koniec ich związku to uczucie zmieniło się w nienawiść. Bryce czuł się winny. Zostali z Dianą kochankami, gdy, pracując w tajnych służbach, przyjechał na krótko do rodzinnego domu. Karolina okazała się owocem dwóch wspólnie spędzonych nocy. Diana zmarła, gdy dziecko przyszło na świat. Kochał córeczkę ponad życie i wiedział, że dobrze zrobił, żeniąc się z jej matką, gdy ta zaszła w ciążę, ale nie opłakiwał jej śmierci. Sprawdź - Rose nie wyjdzie za farmera, pastora czy zwykłego dzierżawcę. Kiedy obok niego stanęła panna Georgina Croft, Lucien doszedł do wniosku, że wieczór jednak nie będzie całkowitą stratą czasu. Ta młoda dama zajmowała szóstą pozycję na liście Mullinsa. - Dobry wieczór - powiedział. Gdy wstał i podsunął jej krzesło, panna Croft zarumieniła się po korzonki ciemnych włosów i rozejrzała gorączkowo. Niestety karteczka z jej nazwiskiem tkwiła w tym samym miejscu, między lordem Kilcairnem a półgłuchym lordem Blakelym. - Dobry wieczór, milordzie - wykrztusiła wreszcie. - Dobry wieczór - powtórzył. Dopiero teraz uświadomił sobie, że nie ma pojęcia, jak rozmawiać z debiutantką, by jej śmiertelnie nie przerazić. Hm. Panna Croft głośno przełknęła ślinę.