pokój na piętrze. Rozgość się tutaj. Za moment wrócę.

na mężczyznę. – Nie mogę umieścić dziecka w domu, w którym nie ma pełnej zgody co do adopcji. Byłoby to nieuczciwe, tak wobec noworodka, jak i innych czekających par. Zimne palce Kate zaczęły drżeć. Do Richarda po raz kolejny dotarło, ile znaczy dla niej ta adopcja. Dlatego uścisnął mocno jej dłoń. – Jestem prawnikiem, co oznacza, że muszę być z natury podejrzliwy i zadawać wiele pytań. Dlatego chciałbym wiedzieć – rozciągnął wargi w sztucznym uśmiechu – dlaczego właśnie my? – Tak – wtrąciła Kate z wyraźną ulgą. – Czy ta kobieta zdradziła, dlaczego wybrała akurat nas? Ellen zawahała się, a potem skinęła głową. – Tak, mówiła, że się w was zakochała od pierwszego wejrzenia. To jej własne słowa. – Zakochała? W nas? – powtórzyła Kate i spojrzała niepewnie na męża. Richard uśmiechnął się już zupełnie naturalnie, z pełną satysfakcją. – Zawsze mówiłem, że miła z nas para. Ellen zaśmiała się głośno. – Wiem, że brzmi to nieco dziwnie, przecież chodzi o zupełnie obcą http://www.dobra-ortopedia.info.pl/media/ wpychanie nosa w moje osobiste rzeczy. Uraziło ją to głęboko. Tak głęboko, że z trudem mogła to ukryć. Nie, nie płacił jej za pranie ani porządkowanie jego osobistych rzeczy. Płacił jej za nauczenie dzieci dobrych manier i, przez ostatni tydzień, za opiekę nad nimi. W przyszłości lepiej o tym pamiętać. Jack zdjął koszulę i machnął nią Malindzie przed nosem. - I nie znoszę krochmalonych koszul. Nawet ich nigdy nie prasuję. 74 JEDNA DLA PIĘCIU Malinda patrzyła, jak Jack zwija koszulę w kłębek

Przypuszczalnie w końcu zaczynam być dorosła – dodała nieco zawstydzona. Odłożył menu. – Większość ludzi cierpi na jakieś kompleksy. Najważniejsze, by umieć się do nich przyznać, a ty już to zrobiłaś. Lily wybrała na zakąskę sałatkę z krabów i krewetek, a jako Sprawdź drzwi i weszła do środka. – Jak śmiesz?! – krzyknęła Julianna. Z sypialni wyszedł Richard, zapinając nerwowo spodnie. – Julianno, co się... – Zatrzymał się na widok Kate i otworzył szeroko usta. Wyglądał tak komicznie, że zachciało jej się śmiać. – K... Kate – zdołał wykrztusić. – C... co tutaj robisz? Łzy same pociekły jej z oczu. – Wolałabym raczej wiedzieć, co ty tutaj robisz. – T... to wcale nie jest tak, jak myślisz. – Nie? – Spojrzała na Juliannę, która zaczęła popłakiwać. Sama nie wiedziała dlaczego, ale zachciało jej się rzygać na ten widok. – A jak? – Ja... em, wylałem kawę na koszulę i... i musiałem ją zdjąć...