Oriana wyciągnęła niedbale dwa palce w stronę Clemency, po czym natychmiast powróciła do rozmowy z Adelą.

pragnął tak kobiety. Zamknął oczy i uszczypnął się w policzek, nie chcąc nawet myśleć, do czego mogłoby to doprowadzić i do czego nie mogło. Jak to będzie w biurze, jak będą wyglądać spędzane razem godziny, gdy nie będzie mógł jej dotknąć, nie mówiąc o innych rzeczach. Jak on, do diabła, pokona tę nieprzepartą chęć zbliŜenia się do niej? Co innego wyobraźnia, a prawda jest taka, Ŝe dane mu było otrzymać najsmaczniejszy kąsek na świecie. Nie wyłączając Patrice. Patrice w gruncie rzeczy nie lubiła się kochać, ale robiła to, bo uwaŜała, Ŝe jest to jej obowiązek. Ona i Alli róŜniły się pod kaŜdym względem. Alli była chyba najbardziej namiętną kobietą, jaką znał, i sądził, Ŝe chętnie uprawia z nim seks. Rad był, Ŝe moŜe sprostać jej wymaganiom. Nagle pewna myśl przyszła mu do głowy. Co będzie, jeśli teraz doszła do wniosku, Ŝe uprawianie miłości z nim jej nie wystarcza? Co, jeśli teraz uzna, Ŝe skoro on nie związał się z nią, ona moŜe umawiać się do woli z innymi męŜczyznami? Zacisnął zęby. Wyobraził sobie, Ŝe ona jest w łóŜku z innym i Ŝe ten inny męŜczyzna bierze ją w ramiona... Mark zaczerpnął powietrza. Powinien mieć pewność, Ŝe skoro Alli mieszka z nim pod jednym dachem, pracuje w jego studiu, to on jest jedynym męŜczyzną, jakiego potrzebuje. Jedynym, którego pragnie. http://www.dobre-budownictwo.com.pl/media/ Darryl podał jej „Times Picayune”, otwarty na dotyczącym ich artykule. - Tym razem nazywają cię „właścicielką stylowej i popularnej restauracji”. To cytat. - Błysnął zębami w szerokim uśmiechu i odszedł zrealizować jakieś zamówienie. Liz sączyła herbatę i uśmiechała się do siebie. Co za ironia losu, że odruch sumienia tak sowicie się jej opłacił. Nie oczekiwała niczego w zamian za swoją uczciwość. Chciała jedynie spać spokojnie. Ale żeby osiągnąć w ten sposób i uznanie, i pieniądze? Tego się nie spodziewała. Musiała jednak przyznać, że cieszyło ją to. Miała ochotę klaskać z radości i śmiać się z zachwytu nad osiągniętym sukcesem. Jej życie także zmieniło się na lepsze. Gdyby tylko miała Santosa, wszystko układałoby się idealnie. - Cześć, Liz. Gloria? Liz zesztywniała, wzięła głęboki oddech i odwróciła się do dawnej przyjaciółki. Zmierzyła ją niechętnym wzrokiem. Wydarzenia ostatnich tygodni zostawiły wyraźny ślad na jej twarzy. Gloria była wymizerowana i przemęczona. Oczy miała smutne. Nic dziwnego. To na pewno straszne, dowiedzieć się, że miało się matkę potwora? Podniosła głowę, nie dając ogarnąć się współczuciu. - Co cię sprowadza? - Możemy porozmawiać? - Gloria splotła nerwowo palce. - Proszę... Liz jeszcze raz zmierzyła ją chłodnym spojrzeniem. - Nie wiem, o czym mogłybyśmy rozmawiać. - O przeszłości - odpowiedziała cicho Gloria. - O nas.

kochali się, zawsze czuła, Ŝe darzy ją uczuciem, czy chce tego, czy nie chce. - Umiesz kochać, tylko nie pozwalasz sobie na to - powiedziała. Odtrącił jej rękę i spojrzał na nią badawczo. - Co ty opowiadasz?! - krzyknął niemal. - To dlatego zatrudniłaś się jako niańka Eriki, Ŝeby wkraść się w moje łaski? śe w końcu zmienię zdanie na temat miłości? Sprawdź Dobry Boże, to prawda! Z oczu Glorii popłynęły łzy. Otarła je zniecierpliwiona. - Mamo, oni wszystko wiedzą. O sprawie Santosa, o twoich powiązaniach z Robichaux. O tym, co on... jakich dostarczał ci... usług. - Podniosła głos. - Czy to prawda? Tak było? Robiłaś to nawet wtedy, kiedy żył jeszcze ojciec? - Nie! - krzyknęła matka głosem tak rozpaczliwym, jakby wydobywał się z najgłębszych zakamarków duszy. - Nie! Gloria zamknęła jej dłonie w swoich. Były zimne i wilgotne, niczym dotyk śmierci. - Mają dowody. Daty, fotografie. Całą twoją teczkę. Mamo... powiedz, że to nieprawda. Ja ci uwierzę. Powiedz, skąd mogą mieć te zdjęcia, a ja... Hope wyrwała dłonie i wyskoczyła z łóżka. Przebiegła przez pokój, zatrzasnęła drzwi i zamknęła je na klucz. - Mamo! - Nadchodzą Ciemności! Musimy się ukryć, Glorio Aleksandro! Musimy przygotować plan! „Choćbym chodził ciemną doliną...” - Mamo... - Gloria patrzyła na nią coraz bardziej przerażona. - Uspokój się, razem coś wymyślimy. Obiecuję, że znajdę jakieś wyjście... - Nie, nie... to nadchodzi. Nadchodzą Ciemności, Zło... Nadchodzi On! Gloria ponownie ujęła dłonie matki i mocno je ścisnęła. - O czym ty mówisz? Wyjaśnij mi, chcę ci pomóc.