nawet dla mnie. Ale może ja nie chcę sensu. Może nie

Tego dnia niebo było niebieskie, z białymi 163 obłoczkami. Wiatr sprawiał, że trawy falowały jak łany pszenicy. Mijali kanały, gdzie nieświadome niebezpieczeństwa wodne ptaki zbliżały się do czyhających pod powierzchnią aligatorów. Ich złowieszcze, gadzie oczy dawały się dostrzec tu i ówdzie. - Od Atlantyku zbliża się kolejny sztorm - stwierdził Jesse. - Wiem, czytałem komunikat. - Ma skręcić i uderzyć w Karoliny. - Tak, zwykle tak się dzieje. - Taka burza stwarza świetne warunki do pozbywania się ciał - rozmyślał na głos Jesse. - Facet chyba nawet planuje morderstwa według prognoz pogody. Mimo upału Dane poczuł zimny dreszcz. Jesse miał rację. Zabójca wkrótce znów uderzy. - Niezależnie od tego, czy sztorm rzeczywiście skręci, za trzy, cztery dni zahaczy o nas. http://www.dobry-architekt.net.pl Westchnął. - Czy nie o to chodzi? Ja się tym zajmuję, ty nie musisz. - Muszę. Interesujesz się mordercą zwanym krawaciarzem. - Spojrzała na niego niepewnie. - Uważasz, że Sheila nie żyje, prawda? Przez chwilę milczał. Potem poprosił: - Przesiądź się. - Przesiąść się? Nie musisz ze mną jechać, masz swojego jeepa. - Na razie go tu zostawimy. Nie chciałbym, żebyś sama wracała na Key Largo. - Dane, ja zawsze jeżdżę sama, nawet sama

pusta. - Kelsey? Zajrzał do łazienki. Ani śladu. - Kelsey? Żadnej odpowiedzi. Zbiegł po schodach. Wołał ją, zaglądał do wszystkich Sprawdź Dane odłożył słuchawkę. Spojrzał na dziennik Sheili. Dowiedział się z niego bardzo dużo, ale nic, co było mu teraz potrzebne. 353 Wstał. Kelsey czeka na górze. To nie jest pora na romanse, pomyślał. Jest zmęczona, muszę ją tylko ochraniać. Powoli pokonał schody i wszedł do sypialni. Była pusta. - Kelsey? Zajrzał do łazienki. Ani śladu. - Kelsey? Żadnej odpowiedzi.