R S

- Pan jest księciem Federikiem? - z przejętą miną zapytała dziewczynka. Książę pochylił się, by mogła mu się przyjrzeć. - Tak, to ja. Jak masz na imię? - Carlotta. - Bardzo ładnie. - Popatrzył na jej gips. - Carlotta, ty chyba złamałaś nogę. - Spadłam z równoważni. Federico ujął jej ramię. - Jesteś silną dziewczynką. Myślę, że niedługo znowu będziesz ćwiczyć. Drzwi zamknęły się bezszelestnie, a pielęgniarka nacisnęła przycisk piętra. Książę znów pochylił się do Carlotty. Zniżył głos, ale mówił tak, by Pia i pielęgniarka go słyszały. - Pewnie chcesz, żeby twoi znajomi pierwsi złożyli podpisy na gipsie, ale może pozwolisz mi się podpisać? - Naprawdę? - rozpromieniła się mała. - Z wielką chęcią. Pielęgniarka podała księciu długopis, a on złożył na gipsie http://www.domy-drewniane.info.pl - Prowadzi rachubę. -W takim razie jak zdobył zaproszenie? - Od moich rodziców. W zeszłym sezonie poprosił mnie o rękę i moja odmowa bardzo go uraziła. Sinclair sposępniał. - Przypuszczam, że twoi rodzice chcieli naprawić z nim stosunki. - Nie. Chcieli poprawić mu humor, pokazując, jak złego wyboru dokonałam. Mojemu ojcu zależy, żeby Perington eksportował ceramikę wyrabianą w fabrykach Stivetona. Mam mówić dalej? Jego oczy jarzyły się tak samo jak wtedy, gdy tańczyli walca. Nie dostrzegła w nich śladu znudzenia.

- Nie sądzę, żeby zwracała dużą uwagą na otoczenie - powiedział. - Staraj się schodzić jej z oczu. - To nie będzie łatwe - mruknął lokaj. Wally poklepał Romana po ramieniu. - A Hovarth House? Właśnie. Jeśli zachowają zbytnią ostrożność, Sprawdź – Nie wiem. On już taki jest. To chyba miała być niespodzianka. – Jak ta Barbara ma na nazwisko? – Barbara Allen. Osobista sekretarka dziadka. Pracowała u niego od zawsze, jeszcze zanim ty mu ocaliłeś życie. A więc z punktu widzenia Madison Barbara była ważniejsza od niego. Sebastian poczuł się rozbawiony. Widział jednak, że lęk w jej oczach jest prawdziwy. Nie bała się o siebie, lecz o kobietę, której obiecała dyskrecję. Ta mieszanka dobroci i lojalności bardziej przypominała Lucy, niż dziewczyna byłaby skłonna przyznać. – Parę dni temu przypadkiem ją spotkałam – ciągnęła Madison – i prosiła mnie, żebym nikomu o tym nie mówiła.