zatrzymała się pod warsztatem ślusarskim i czekała, aż mężczyzna z własnoręcznie zawijanym papierosem w

kolejne metry wysuszonej ziemi i trawy, aż przeszła w galop. W Shelby serce rosło. Pies i Ross McCallum zostali daleko w tyle. Przed nią był Nevada. 65 Czuła adrenalinę w żyłach na myśl o tym, że znów się z nim zobaczy. Wiatr targał jej włosy. Nad wzgórzami groźnie grzmiało, ta noc była przepełniona oczekiwaniem. Chmury zakrywały księżyc, tylko gdzieniegdzie wśród nich przebłyskiwały gwiazdy. Shelby nachyliła się do przodu. - Dalej, dalej - ponaglała swojego konia, nie chcąc zmarnować ani sekundy. Niedługo znowu będzie z Nevada, niedługo dotknie go, przytuli... och Boże, na samą myśl o tym, co przyniosą następne godziny, zasychało jej w gardle. Jeśli on tam będzie. Oczywiście, że będzie na umówionym miejscu. Dlaczego miałoby go nie być? Wprawdzie sugerował, że nie powinni już więcej się widywać, ale nie wierzyła, że mógłby wystawić ją do wiatru. Miała nadzieję, może płonną, że Nevada czeka na nią. Był jej pierwszą i jedyną miłością. Umawiała się z kilkoma chłopakami w liceum, ale to nie było nic poważnego i ograniczały się do nic nieznaczących pieszczot. Ale z Nevada od samego początku było inaczej. Kiedy wrócił do Bad Luck, w miasteczku huczało od plotek o tym diable wcielonym, który nie dość, że miał czelność znowu się tutaj pokazać, to jeszcze jakimś cudem zdobył posadę jako http://www.e-medycynaizdrowie.net.pl/media/ - Ramón? - znów odezwała się Aloise i zwróciła na Shelby swoje ciemne, udręczone oczy. - Ramón? - powtórzyła. - Jego tu nie ma, madre. Pamiętasz? - Vianca nerwowo zaciągnęła się papierosem, a potem wypuściła kłąb dymu. - Czasami wszystko jej się miesza. - Shelby, wyjdź! - wołał Ross, głośno waląc w drzwi. - Hej, czy ty i ja nie możemy być przyjaciółmi? - On jest pijany - stwierdziła Vianca i rzuciła podniesionym głosem: - Ja nie żartuję. Zadzwonię po policję, jak się stąd nie wyniesiesz, i to już! - Mowy nie ma. - Ross się roześmiał. Vianca zaklęła soczyście po hiszpańsku, a Shelby przyglądała się wnętrzu małego domu, jego schludnemu umeblowaniu i ołtarzykowi ku czci Ramóna. - Hej, co ty masz przeciwko mnie, Vianca? Ja tego nie zrobiłem, wiesz? Jestem wolnym człowiekiem. - Wolnym człowiekiem, który wkracza na teren prywatnej posiadłości! Och, na miłość Matki Boskiej! - Vianca podeszła do frontowych drzwi i otworzyła je. Przez siatkę Shelby zobaczyła prostacką, rozwścieczoną gębę mężczyzny, który kiedyś ją zgwałcił.

wzięła córkę na ręce i rzuciła mężowi gniewne, zmęczone spojrzenie. - Zrób to, Shep - wyszeptała, gdy tymczasem skwierczący i przypalający się bekon zasnuł dymem dom, w którym już i tak było mroczno od milczących oskarżeń i straconych marzeń. Shep sięgnął po kapelusz. Na miłość boską, w co ja się pakuję? Nevada zaniósł worek z paszą do stajni i rzucił go na ziemię, tak że rozległ się głośny łoskot i wzbił się tuman kurzu. Głośny szelest w sianie świadczył o tym, że jakiś przedstawiciel mysiej Sprawdź - Ona nie chce, żebyś komplikował jej życie. Nevada ani drgnął. Shelby słyszała tykanie budzika i dudnienie własnego serca. - Zaraz, zaraz - powiedział wreszcie i opadł na krzesło. - Pan się na mnie uwziął wiele lat temu, sędzio. Zawsze pan twierdził, że to dlatego, że jako dzieciak byłem na bakier z prawem. Ale ja zawsze czułem, że chodzi o coś więcej, o coś, czego pan nigdy nie przyznał. 173 - Ja tylko chcę tego, co najlepsze dla mojej córki. - Według pana. - Nevada wyciągnął się na krześle, kładąc but na kolanie drugiej nogi. - Podejrzewam, że to ma głębsze przyczyny. Sędzia odwrócił wzrok. - O co chodzi, Red? Dlaczego tak bardzo mnie pan nienawidzi? - zapytał Nevada i Shelby poczuła, że nie da się oddychać powietrzem w szafie. Jej nerwy były tak napięte jak struny gitary, które zaraz pękną. - Dlaczego nie daje mi spokoju podejrzenie, że pańska awersja ma coś wspólnego z moją matką?