zmienił. Może nie sam odgłos nawet, co przybycie czegoś lub kogoś, co

pożywiam się tymi, którzy i tak nie pragną już dłużej żyć. Nadal jednak mam wielką słabość do kobiet, pięknych młodych kobiet. W zamian za to, co biorę, mogę im dać coś, czego nigdy wcześniej nie zaznały... - Zmysłowo przesunął palcami po jej ramieniu. - Wiem, że jesteś ukochaną Władcy - szepnął. - Wszyscy wiedzą. - O? - Posłała mu zachęcające spojrzenie. - I wiem także, że oprócz żywienia się ludzką krwią bardzo lubisz zabawiać się z tymi, którzy należą do naszego rodzaju. Władca doskonale rozumie, czym jesteśmy i czego potrzebujemy. Nasz tak zwany król jest idiotą, wierząc, że ludzkość zaakceptuje nas, kiedy zaczniemy żyć według jej reguł. Ale czym jest ludzkość? Stadem, które dostarcza nam pożywienia, niczym więcej. Władca to wie, dlatego czczę jego, zaś króla mam za głupca. I chociaż kusisz mnie bardziej niż sam grzech, nie poważę się sięgnąć po własność naszego Władcy. - Nie należę do Władcy, tylko do samej siebie - odparła. Robiło jej się słabo, gdy pomyślała o tych wszystkich młodych kobietach, które Henri uśmiercił. O takich kobietach jak Mary. Nie, to RS 213 było co innego. Henri wypijał całą krew, więc jego ofiary umierały, zaś http://www.earanzacja-wnetrz.com.pl/media/ - Wskoczył pan do wody w tym momencie, kiedy do pana i przyjaciółki strzelał niewidzialny nurek? - Tak. Kelsey stwierdziła, że wszyscy wpatrują się w Dane'a. - Dobre wyczucie czasu. 272 - Mhm. Oficer wpatrywał się w niego znacząco. - Nawet nie mam kuszy, nie łowię w taki sposób - dodał Dane spokojnie. - Dobrze, zobaczymy, co da się zrobić. - Wręczył

- Tak, jestem Lucien - odparł tamten spokojnie. Nancy schowała się za plecami Jeremy'ego, który pomyślał, że gdyby nie byli tu bezpieczni, przyjaciele nigdy nie przywieźliby ich do tego domu. Jessica stanęła pomiędzy mężczyznami. - Lucienie, to Bryan McAllistair, Bryanie, to Lucien DeVeau. Przedstawiła też pozostałych. Najwyższy z mężczyzn miał na imię Sprawdź stwierdziła Stacey. - I tak też się czuję. - W takim razie zaraz weźmiesz prysznic - zaordynowała Stacey, jak zwykłe pewna siebie i skłonna do dyrygowania innymi. - Każę Garethowi przygotować ci coś do jedzenia. Zaraz zacznie świtać, więc już nic nie powinno się wydarzyć, przynajmniej mam taką nadzieję. Musisz odpocząć. - Spojrzał na Mary, która w swoim kącie wyglądała jak uwięziony anioł. - Ona też niedługo zaśnie. Wtedy będziemy musieli... - Aż podskoczyła, gdy nagle zadzwonił telefon stojący przy łóżku. - Przekierowałam wszystkie rozmowy na ten aparat - wyjaśniła. - Ale kto mógłby dzwonić o tej porze? Mam odebrać? - Ja odbiorę. - Jessica przekręciła się na łóżku i sięgnęła po słuchawkę. - Słucham.