mojej to władzy. A na drogę do rozumu spróbuję cię zawrócić. Żeby znowu świat Boży mógł

nadmierne zainteresowanie gośćmi, ale z drugiej strony personel nie był na tyle liczny, żeby zauważyć, czym zajmują się oni po nocach. Trochę plusów, trochę minusów. Znowu zaburczało mu w brzuchu. Postanowił wypróbować miejscowy bar. Piętnaście minut później wszedł w płaszczu i kapeluszu do słabo oświetlonej sali. Trzej zebrani wokół telewizora miejscowi podnieśli z zaciekawieniem wzrok. Łysiejący barman skinął mu lekko na powitanie. Nieznajomy zajął miejsce przed trzema srebrnymi dźwigniami do nalewania piwa i zamówił kufelek. – Coś ciekawego w wiadomościach? – zagadnął. – Senat chce wprowadzić ustawę o broni. Żeby rodzice odpowiadali za szkody wyrządzone przez ich dzieciaki. – Najwyższa pora – wtrącił się drugi mężczyzna. – Jak mówią jabłko nie pada daleko od jabłoni. Dzieciaki muszą skądś brać te pomysły. Trzeci z gości spojrzał surowo na swych towarzyszy. Miał starą, ogorzałą twarz człowieka pracującego na świeżym powietrzu. – Shep to przyzwoity facet – powiedział cicho. Pozostali dwaj wzruszyli ramionami i zaczęli przyglądać się swoim butom. Najwyraźniej nie mieli ochoty na spory. Nieznajomy przy barze znowu się odezwał. – Shep jest dobrym szeryfem, pewnie. Ale ojcem? To chyba nie to samo? Cała trójka odwróciła się od telewizora. Po raz pierwszy uważniej przyjrzeli się przybyszowi. Staruszek o ogorzałej twarzy przemówił w imieniu wszystkich. http://www.edomkidrewniane.info.pl Zupełnie nie wiedziała, co z tym zrobić. Była zmęczona i zdenerwowana. Widziała za dużo śmierci, a jutro miała wstać o świcie, żeby znowu ją oglądać. Powinna zostać sama. Posiedzieć na werandzie, potrzymać zimną butelkę piwa i posłuchać pohukiwań sowy. Ale ogarnęła ją nieprzeparta chęć, żeby pójść do baru. Gdzieś, gdzie gra głośna muzyka, na parkiecie jest tłum, gdzie wszystkie kobiety są ładne, a mężczyźni mają błysk w oku. Mogła kogoś poderwać. Mogła dać komuś w nos. W noce takie jak ta nie była pewna, co by wolała. Wiedziała jednak, że jest córką swojej matki i nigdy nie ufała takim nastrojom. Idź do domu, Rainie. Znasz przecież ten schemat. Jednak zamiast odejść, jak zahipnotyzowana wpatrywała się w Quincy’ego. Mocny rysunek warg. Silne ramiona. I te niebieskie oczy mężczyzny, który wie, czego chce. Niech go cholera. Trzydzieści minut później, przebrana w cywilne ciuchy, siedziała z agentem FBI przy

Wielki Miś nie zawiódł. Becky wiedziała, że nie lubi szafy. Zawsze bał się ciemności. Ale teraz starał się być bardzo dzielnym niedźwiadkiem. Nawet nie pisnął, gdy przekręcała gałkę, żeby uchylić drzwi. Awantura w pokoju rodziców ucichła. Dziewczynka zamarła. Tata i mama kłócili się od dłuższego czasu. Chodziło o kogoś, z kim mama rozmawiała rano. Tata krzyczał, że nie powinna była tego robić. Dlaczego mu nie zaufa i nie pozwoli jemu zająć się wszystkim? Sprawdź malowało się autentyczne zdziwienie. Poczuł skurcz w żołądku. Gdzieś w środku zalewała go fala zimna. – Dzwonił ktoś ze szpitala. Postanowiłaś odłączyć aparaturę podtrzymującą. .. – Ależ skąd! – Bethie... – Czy to jakaś nowa sztuczka, Pierce? Myślisz, że mały melodramat skłoni mnie do zmiany zdania? Nic z tego. Nie zabiję własnej córki dla twojej wygody. – Bethie... – Zamilkł. Jego żona najwyraźniej nie miała pojęcia, o czym mówił. Nabrano go, a on dał się złapać w pułapkę jak mysz. O Boże, Rainie. Quincy ostrożnie położył dłoń Mandy na kołdrze. Pocałował córkę w skroń. Zaczęły mu drżeć ręce. – Żadnych zmian?