pospiesznie, bez wątpienia zgorszona.

Objął główkę penisa wargami, drażniąc ją koniuszkiem języka. Powoli nasuwał usta na penisa, zaczynając szybko ruszać głową. Czuł go na języku! Prześlizgiwał mu się po gardle, aż mu łzy zebrały się w oczach. Prawie się dławił, ale i tak cieszył się, że ma w ustach księcia! - Dobrze, starczy młody – odezwał się nagle Adam. Chłopiec grzecznie wstał, spoglądając na niego z uwielbieniem, ale Adam musiał tego nie dostrzec. Kazał mu się obrócić i zsunąć spodnie. Krystian grzecznie wykonał jego polecenie, wypinając nieco swoje krągłe pośladki. Adam aż zamruczał, gładząc półkule prawie że z czułością. Chłopak obejrzał się przez ramię, aby móc zobaczyć, co teraz robi jego książę. Mężczyzna sięgnął do kieszeni, wyciągając opakowanie prezerwatywy. Sprawnie je rozerwał, wydobywając nawilżoną gumkę i nasuwając ją na penisa. Rozchylił jego pośladki, przygotowując się do wejścia. - Um – zaczął Krystian. – Mógłbyś… No wiesz, rozciągnąć mnie? Dawno tego nie robiłem – skłamał. Nie chciał wyjść przy księciu na niedoświadczonego. - Jasne – mruknął zniecierpliwiony mężczyzna. Przylgnął do pleców chłopaka, wsuwając w niego palec. Chłopak niepewnie przełknął ślinę, wypinając bardziej pośladki. Dziwne uczucie… Do jednego palca dołączył drugi. Krystian jęknął, gdyż trochę go bolało, ale Adam najwidoczniej uznał ten dźwięk za oznakę przyjemności. Przylgnął ustami do karku http://www.emedycyna-estetyczna.com.pl Przysadzista, na wpół zrujnowana chałupka stała wśród chaszczy na uboczu. Pod mansardowym dachem widniał fryz z motywami lilii, dowód normańskich koneksji rodu Talbotów. Podobny fryz obiegał główne wnętrze. Pomiędzy liliami... Czyżby Różę Indry ukryto gdzieś w tej ruderze? Jeśli nadal tam tkwi, to może przy odrobinie szczęścia zdoła odnaleźć klejnot? To jedyna szansa nie tylko dla niej, ale też całego Buckley on the Heath. **Kryjówka dla księży z czasów, gdy katolicyzm był w Anglii wyznaniem zakazanym. Musi się tam udać jeszcze tej nocy. - No i w końcu go znalazłaś? - spytał Alec po dłuższym milczeniu. - Tak, ale jeśli ci opowiem resztę, nie będziesz chciał mieć ze mną więcej do czynienia. Wziął ją łagodnie za rękę. - Jestem po twojej stronie. - Dziękuję. - Przysunęła się bliżej, a potem wróciła do swojej historii. Wyślizgnęła się

- Zgadzam się! Zgadzam! - Nagle zrozumiała, że tylko w ten sposób może uratować ich oboje. Wprawdzie lord Alec był muskularny i postawny, ale za nic nie chciała, by wdał się w walkę z Kozakami. Nie! Już jeden człowiek zginął z jej winy w Yorkshire. A słyszała od Michaiła, że Kozacy ćwiczeni są od małego w okrutnej walce. Gdyby adorator, wiedziony rycerskością, próbował stanąć w obronie Becky, zasiekliby go na śmierć. Nie mogła pozwolić, żeby zginął. Kozacy zbliżali się już do trzeciej z rzędu latarni. Sprawdź Strażnicy Blaque'a, którzy z pokładu „Niepokonanej” obserwowali ich przez lornetkę, robili zakłady o to, kiedy wreszcie zaczną kochać się pod gołym niebem. Każdy dzień kończył się rozczarowaniem. Pod pokładem łodzi kochanków służby wywiadowcze zainstalowały najnowocześniejszą aparaturę szpiegowską. Grupa złożona z ośmiu mężczyzn i trzech kobiet dzień i noc śledziła monitory pokazujące obrazy z kilku kamer o dalekim zasięgu. Edward od wielu godzin nie ruszył się z miejsca. Wpatrywał się ekran tak intensywnie, że rozbolały go oczy. Niestety, ani razu nie udało mu się dojrzeć Blaque'a. Z niecierpliwością czekał, by wreszcie spojrzeć mu w twarz. A jeszcze mocniej pragnął usłyszeć, że operacja została zakończona i Bella jest wreszcie bezpieczna. - McCarthy zaraz tu będzie - rzucił jeden z mężczyzn, przyciskając do uszu słuchawki. Po kilku sekundach do zatłoczonej kabiny wśliznął się Emmett. Był ubrany na czarno, nawet jego twarz i dłonie pokrywała ciemna maź. - Pierwszy etap mamy za sobą - oznajmił, skinąwszy Edwardowi na powitanie. - Z zewnątrz wygląda to tak, jakby całe wschodnie skrzydło zostało zniszczone. - Co z rodziną? - Edward spojrzał mu w oczy. - W porządku. Są bezpieczni. - A Bella? Emmett upił duży łyk mocnej, gorącej kawy. - Jest w porcie. Nasi ludzie cały czas ją obserwują. Pewnie zaraz się z nami połączy. Edward posłał mu długie, twarde spojrzenie. Walczył o to, żeby być w dokach razem z agentami. Niestety, opór ze strony Carlise’a, Emmetta i Maloriego okazał się zbyt silny. Ostatecznie przekonał go argument, że jeśli ktoś by go rozpoznał, operacja byłaby spalona. Musiał więc pogodzić się z tym, że Bella została sama, zdana wyłącznie na siebie. - Blaque nie pokazał się ani razu. - Ale wiem, że tam jest. - Emmett zaciągnął się papierosem. - Na pewno nie przegapiłby takiego widowiska.