- Nic o tym nie wiem - odparła Shey, przypominając sobie

- Jeśli to nie sprawi kłopotu, panie Gardner, wolałbym zaplombować ten pokój na jakiś czas. - Oczywiście - zgodził się Matthew, zastanawiając się jednocześnie, co by było, gdyby zaprotestował. I tak jednak nie zamierzał tu wchodzić. Nie, jego noga już nigdy nie postanie w Cichym Pokoju. - Na wszelki wypadek, gdybyśmy jeszcze chcieli coś sprawdzić - tłumaczył się Ross. Cofnął się do balkonu i starannie zamknął drzwi. Potem wyjął z kieszeni drugi klucz i wypchnąwszy delikatnie Matthew z pokoju zgasił światło, przekręcił klucz w zamku i zaplombował z powrotem drzwi. Sylwia i Matthew popatrzyli na siebie. Oboje mieli ból w oczach. 145 24. Przez następnych kilka dni trwały niekończące się przesłuchania. Nikogo nie oszczędzono, chociaż Ross i jego koleżanki po fachu, które towarzyszyły mu przy każdej wizycie, starali się obchodzić bardzo delikatnie z dziewczynkami, a szczególnie z Chloe. Zresztą w ogóle http://www.endometrium.info.pl/media/ Ale Lorenzo zrozumiał jej jęk inaczej. - Czego jeszcze jesteś ciekawa? - zamruczał. Pieścił teraz dłonią jej piersi, a Jodie, ku swojemu najwyższemu zawstydzeniu, odczuła słodki tryumf na widok jego podniecenia. A kiedy jego dłoń powędrowała w dół, Jodie wstrzymała oddech. Rzeczywistość, wszystkie postanowienia, odpowiedzialność zostały zapomniane. Pozostało tylko palące pragnienie, któremu nie potrafiła się oprzeć. Leżała sztywno, nie śmiejąc spojrzeć na Lorenza. Czuła się głęboko upokorzona tym, co się stało, i zbyt bliska płaczu, by się odezwać. Nie dlatego, że przeżyła spełnienie, to zdarzyło jej się nie po raz pierwszy, ale najgorsze było to, że zawdzięczała je temu właśnie mężczyźnie. - Nie powinieneś był - wykrztusiła w końcu. - Tak - zgodził się ciężko. - Nie powinienem. Jodie przymknęła oczy. Poczuła, że Lorenzo wstaje. - Zadzwonię i przesunę nasze spotkanie w salonie. Dlaczego pozwoliła, by do tego doszło? Czemu go nie powstrzymała? Przypuszczalnie chciał jej udowodnić, że się myliła. Obiecała sobie solennie nie pozwolić na coś takiego już nigdy. Lorenzo stał w swoim gabinecie i w zamyśleniu spoglądał przez okno. Na ogół nie pozwalał, by rządziły nim popędy, dlaczego więc uległ im teraz? Zamknął oczy, przywołał obraz Jodie drżącej pod jego dotykiem i natychmiast poczuł bolesne podniecenie. Nie rozumiał sam siebie. Pragnął kobiety, którą postanowił poślubić z powodów czysto praktycznych. Kto wie, jakie komplikacje mogła wywołać ta sytuacja? Z całą pewnością nie potrzebował ich teraz. Swoją drogą, jakim cudem zdołał znaleźć kobietę, która była jeszcze dziewicą i patrzyła na niego z odwiecznym pytaniem w oczach? Nie miał już czasu na szukanie kogoś innego. Zaskoczenie pozwoliło mu zyskać przewagę nad Cateriną, no i do tej chwili o jego narzeczonej wiedziała już cała Florencja. Co powinna mieć na sobie elegancka kobieta, wybierająca się na przymiarkę do ekskluzywnego magazynu? Z pewnością nie to, czym dysponowała Jodie, czyli ostatnią czystą parą dżinsów i koszulką. Lorenzo czekał na nią w salonie. - To, co się dziś wydarzyło, nie ma prawa się powtórzyć - oznajmił z determinacją, jak tylko weszła do pokoju.

- Wróciłam koło trzeciej. Zaledwie w godzinę po jego wyjściu. - Nie zamierzałem wychodzić. Zauważyłem, że nie wzięłaś klucza i pieniędzy. Ale zawiadomiono mnie o ważnym spotkaniu. Możesz wstać? - Mam dwadzieścia sześć lat, a nie osiemdziesiąt sześć - zażartowała, w gruncie rzeczy zadowolona z jego pomocy. - Jadłaś coś dzisiaj? Potrząsnęła przecząco głową. Nie bardzo wiedziała, jak się zachować przy tym nowym, rycerskim Edwardzie, a w narzuconej sobie roli ofiary nie czuła się najlepiej. Sprawdź A może jednak...? - Nie wiem, co miałabym kablować - odparła Chloe. - A gdybyś wiedziała? - Też nie pisnęłaby ani słowa - broniła jej Flic. Imogen jednak nie wyglądała na przekonaną. - Słuchaj, gówniaro, pora zrozumieć, że krew gęściejsza od wody. I to my jesteśmy twoją rodzina, nie ten... - wymówiła ostatnie słowo z najwyższą pogardą. - Nieważne, co myślisz, po prostu masz z nami trzymać, rozumiesz? - Dobrze, już dobrze. - Chloe wstała. - Ja nie żartuję. - Imogen wstała także. - Imo, przestań na nią napadać! - Ona tak zawsze - poskarżyła się Chloe.