251

odsiać ziarno od plew i wyłowić informację, która naprowadzi go na trop prawdziwych wampirów i ich poczynań. W tym przypadku ta informacja przyszła od ciebie. Wiedziałam, że Władca lubi urządzać sobie takie uczty, zresztą zawsze starannie wybierając główne danie dla siebie. A Mary była naprawdę piękna... - To jakieś chore brednie - zawyrokowała poirytowana Nancy. Jessica doskonale zdawała sobie sprawę, że to rzeczywiście brzmi jak bredzenie kogoś niespełna rozumu, ale skoro przycisnęli ją do muru, to niech teraz słuchają. Upierali się przy istnieniu wampirów - słusznie zresztą - lecz nie mieli pojęcia, co to naprawdę oznacza. - Chcieliście poznać prawdę - przypomniała im. - Musicie być bardzo ostrożni przez cały czas, bo jeśli się nie mylę i Władca rzeczywiście przybył do Nowego Orleanu, to również tutaj szykuje się podobny zlot wampirów jak w Transylwanii. Ku jej zaskoczeniu Nancy rzekła: - To straszne, ale wierzę ci. - Jej głos przeszedł w szept. - Byłam tam, dlatego wiem, że mówisz prawdę. Ja tylko chcę, żeby to były brednie. Nagle Jeremy poruszył się gwałtownie. - Słuchajcie, przecież musimy wszystkich ostrzec! Całe miasto! Co ja mówię, jakie miasto? Trzeba ostrzec cały świat! http://www.eogrzewaniepodlogowe.biz.pl/media/ - Przynajmniej wiemy - powtórzył po chwili milczenia. Odszedł. Kelsey leżała w wannie, aż wystygła woda. Wtedy wyszła, znalazła w torbie czystą bieliznę i nałożyła ją, na to koszulkę Dane'a, która sięgała jej do połowy uda i z powodzeniem mogła zastąpić koszulę nocną. Położyła się. Chciała zasnąć, lecz uporczywie powracający obraz twarzy przyjaciółki nie pozwalał na to. 348 Usiadła. Dane zabrał dziennik, zostawił jednak wszystkie inne papiery. Może coś przegapiła. Znów zaczęła przeglądać kartki i świstki. Doszła do rysunku,

Oficer wpatrywał się w niego znacząco. - Nawet nie mam kuszy, nie łowię w taki sposób - dodał Dane spokojnie. - Dobrze, zobaczymy, co da się zrobić. - Wręczył Dane'owi wizytówkę. - Mam państwa nazwiska i adresy. Gdyby ktoś sobie jeszcze coś przypomniał, Sprawdź to, co robią turyści, obiecuję. - Tak? Zwiedzisz zamek Draculi, przejdziesz się po spowitych mgłą lasach i będziesz nasłuchiwać wycia wilkołaków? - spytała Maggie. - Dokładnie. - Jessica uśmiechnęła się. - Wracam za tydzień. Sean roześmiał się. - Och, Jessica raczej nie musi bać się wampirów i wilkołaków, w końcu mieszka w Nowym Orleanie, gdzie mamy wudu oraz tych wszystkich wariatów, którzy uważają się za zombie i wampiry. - Twój mąż dobrze mówi - rzekła Jessica do Maggie, lecz ta nie wyglądała na przekonaną. - Wiem, ale... ale nie umiem tego wyjaśnić. Nie podoba mi się, że tam jedziesz i już. - No cóż, jadę i na pewno będzie to niezapomniane przeżycie.