mamy zmiękczyć serce Luciena. - Tak, mamo. Po tych słowach pani Delacroix poprosiła o ciasto i gorącą czekoladę dla uspokojenia nerwów i wróciła na górę. Alexandra najchętniej napiłaby się brandy. Hrabia nie wrócił o zapowiedzianej porze. Jeszcze przez dwie godziny po kolacji Alexandra musiała wysłuchiwać najświeższych plotek i tyrady Fiony Delacroix na temat skandalicznych paryskich mód i obyczajów. W końcu uciekła do biblioteki ze szklanką ciepłego mleka i tomem poezji Byrona. Mogła pójść do swojego pokoju, ale doskonale wiedziała, dlaczego tego nie robi. Znacznie trudniej było jej odpowiedzieć na pytanie, dlaczego czeka na lorda Kilcairna. Wolała się nad tym nie zastanawiać. W ciągu dnia wiele razy przyłapywała się na wspominaniu jego pocałunków. Śmiała propozycja już nie wydawała się taka oburzająca. Oczywiście nie zamierzała się na nią zgodzić, ale czuła się mile połechtana w swej dumie, że tak światowy mężczyzna jak Lucien Balfour jej pożąda. - Nie wiedziałem, że samotne młode damy czytują Byrona - rozległ się od drzwi cichy głos. Aż podskoczyła w fotelu. - Większość dżentelmenów nie ma pojęcia, że damy w ogóle potrafią czytać. - Przesunęła wzrokiem po nienagannym stroju, spojrzała w szare oczy, które obserwowały każdy jej gest. Nagle poczuła drżenie. - Jak udał się piknik? http://www.epompyciepla.biz.pl Poczucie winy było trudne do zniesienia, więc odsunął od siebie ponure myśli. Przysiągł sobie, że nigdy więcej nie zwiąże się z żadną kobietą. Przerażała go świadomość, iż może zrujnować życie własnej córeczki, podobnie jak zrobił to z jej matką. Dziecko wylało mu resztę owocowego przecieru na koszulę i spodnie. Nie chciało mu się tego wycierać. Ciekawe, co pomyśleliby dawni koledzy ze służb specjalnych, gdyby go teraz zobaczyli. Jeszcze niedawno stawiał czoło poważnym niebezpieczeństwom, ochraniając rodzinę prezydenta. Teraz próbował zastąpić dziecku matkę. Od czterech dni był pozbawiony pomocy niani i zupełnie nie mógł sobie dać rady. Po śmierci Diany trochę pomagała mu siostra, Hope, ale miała własną rodzinę i nie mogła robić tego bez końca. Rodzice przekazali mu rodzinną firmę oraz dom i podróżowali teraz po świecie. Mieli do tego prawo, lecz prowadzenie rozległych interesów w dziedzinie handlu owocami morza nie dawało się pogodzić z opieką nad Karoliną. Popatrzył na dziecko. Ostatnia niania odmówiła zamieszkania w ich rezydencji, a mała potrzebowała stałej opieki podczas jego nieobecności. Kogoś czułego i kochającego, kto zastąpiłby jej matkę. Ciągłe zmiany opiekunek były dla niej niekorzystne. Maleństwo płakało, gdy zbliżał się do niego ktoś obcy. Ta ostatnia niania twierdziła, że Karolina jest trudnym dzieckiem. Bryce zwolnił ją, gdy się zorientował, iż wolała oglądać seriale telewizyjne niż zajmować się płaczącym szkrabem. Trzy następne nie okazały się lepsze. Nie chciał oddawać córeczki do żłobka, skąd mogłaby przywlec jakąś chorobę i gdzie było zbyt dużo dzieci. Natrafił na ogłoszenie agencji zajmującej się przysyłaniem opiekunek do dzieci i skontaktował się z jej właścicielką, Katherine Davenport. Ta obiecała mu załatwić odpowiednią osobę już od dzisiaj. Bryce modlił się, żeby to był ktoś o czułym sercu. Miał nadzieję, że niania wkrótce się zjawi. Karolina skrzywiła buzię, więc sięgnął po czekoladowe ciasteczko i dał jej, by się uspokoiła. Mała od razu rzuciła je na podłogę. Pomyślał, że trzeba zająć się całym bałaganem, który zrobiła. Zgarnął resztki jedzenia i schylił się, by pozbierać z ziemi rozsypane płatki. Gdy dziecko się rozpłakało, gwałtownie podniósł głowę i uderzył się o stół.
kolorów i dekoracji. - Zerknął na ciotkę. - I zaaprobuje listę gości. Pani Delacroix poczerwieniała na twarzy. - Nie pozwolę, żeby guwernantka dyktowała, kto zostanie zaproszony. - Owszem, chyba że chcesz, żebym ja o tym zadecydował. - Jestem tu tylko po to, żeby doradzać - wtrąciła pospiesznie Alexandra. - Wszystkim nam zależy, żeby urodziny Rose były wyjątkowe. - Zerknęła na niego. - Jakoś muszę zarobić Sprawdź - Tak. Zanim zszedłem na dół. - Jaka szkoda. Miałam nadzieję, że zjemy razem śniadanie, a potem może przekonam ją, żeby została. Obejrzał się przez ramię. - A jak byś tego dokonała, jeśli wolno zapytać? - Powiedziałabym jej, jak bardzo mama i ja ją lubimy i jak nam było z nią wesoło. Lucien przystanął. - Wzruszyłaś mnie prawie do łez, kuzynko. Oczy Rose zalśniły. - Jestem pewna, że Lex wyjechała, bo byłeś dla niej podły. Interesujące. Dziewczyna chyba naprawdę nie wiedziała, co knuje jej matka. Nie miał specjalnej ochoty dyskutować o tym, kto jest winien wyjazdu Alexandry, ale doszedł do wniosku, że przydałoby mu się wsparcie kuzynki.