Jesse.

Znów ruszył w jej kierunku. Miała dziwne uczucie, że jeśli jej dotknie, pozostanie ślad na całe życie. Zapadł już zmrok. Salonik oświetlała jedna, słaba żarówka osadzona w lampce bez klosza. Blade światło padało na rybackie trofea na ścianie. - Jeśli Sheila się odezwie, niech jej pan po prostu powie, żeby się ze mną skontaktowała. Ona będzie wiedziała, gdzie jestem. - Mieszkasz w jej domu, co? - Panie Latham, wychował pan Sheilę. Ona musi pana choć trochę obchodzić. - Aha, obchodzi. Nienawidzę tej małej zdziry. - Martwię się. Ona zniknęła. Policja na pewno będzie chciała z panem porozmawiać. - Gliny? - zapytał Latham, a potem powtórzył to słowo niemal rycząc. - Gliny! Nasyłasz na mnie gliniarzy dlatego, że ta dziewucha poderwała jakiegoś jelenia, żeby oskubać go z forsy? Zbliżył się za bardzo. Kelsey zapomniała zarówno http://www.epsychoterapiawarszawa.info.pl/media/ - W takim razie jakim cudem możesz egzystować nadał? - Zmiłuj się, mamy dwudziesty pierwszy wiek. Nie słyszałeś o bankach krwi? - I gdzie przechowujesz tę krew? - Skoro jesteś taki sprytny, to czemu nie przeszukałeś mojego domu? - Przeszukałem lodówkę. - No to najwyraźniej nie jesteś dość spostrzegawczy, ponieważ przeoczyłeś ukrytą szufladę. Przez chwilę patrzyli na siebie, potem Bryan przysunął sobie krzesło i usiadł przy stole. - I co teraz? - spytał cicho. - Ostatniej nocy zostaliśmy wszyscy wyprowadzeni w pole. Bal okazał się pułapką, Władca w ogóle nie zamierzał się tam pojawiać. Trochę mnie dziwi, że nie odszukał Mary, nie

- Pamiętam tylko, że zawsze lubiłaś malować i robić zdjęcia. Ciągle nosiłaś przy sobie aparat. Nadal malujesz? - Nadal mam aparat fotograficzny, a co do malowania... Nie dokończyła, gdyż w drzwiach ukazała się Cindy. Odgarnęła jasne włosy, była spocona, po Sprawdź na północ. Mieszkanie, które mieli na Keys, sprzedali, mimo to Larry nadal tu wpadał. Dobry, stary Larry... Biedny Larry. Zakochał się w Sheili, wzięli ślub, próbował jej podarować cały świat. Porządny facet. Zrównoważony, rozsądny, utalentowany artysta. - Pozdrów go ode mnie - poprosiła Cindy. Kelsey skinęła głową. - Cindy i Dane też cię pozdrawiają. - Słuchała słów Larry'ego, patrząc na prowadzące do ogródka szklane drzwi. - Aha, wiem, wszyscy mówią to 69