Wolała o tym nie myśleć. Znajdzie sposób. Uratuje się. Ze względu na dziecko.

stuknięciem, przednie osiadły bardzo delikatnie. Kołowali jeszcze, zbliżali się dopiero do gmachu terminalu, a większość pasażerów już włączała telefony komórkowe, odpinała pasy bezpieczeństwa, wyjmowała bagaże ze schowków. Sąsiadka Bentza przez cały lot nie odrywała wzroku od książki; teraz lądowanie wprawiło ją w hiperaktywność i z przejęciem grzebała w przepastnej torbie. Bentz cudem uniknął ciosu w głowę, gdy wyciągał spod swojego fotela torbę z laptopem, a sąsiadka zamaszyście wyjmowała telefon komórkowy z przepastnej torby. Słyszał część jej rozmowy – ciskała gromy na nową dziewczynę swojego eks. Na szczęście udało mu się szybko wyjść z samolotu. W drodze po odbiór bagażu zadzwonił do O1ivii i zostawił jej wiadomość na sekretarce, że szczęśliwie wylądował. Odebrał torbę podróżną i wynajął samochód, małego SUV-a z GPS-em. Zrobił to wszystko bez laski. Co prawda biodro bardzo go bolało, ale cisnął nieszczęsną laskę na tylne siedzenie. Zanim wyjechał z wypożyczalni, włożył okulary przeciwsłoneczne. Krajobraz był znajomy; ucisk w klatce piersiowej – nie. Przed laty wyjeżdżał z Los Angeles z kwaśnym smakiem w ustach; stare uczucia wracały silną falą. Wyrzuty sumienia z powodu samobójstwa Jennifer, poczucie winy, że zabił dwunastolatka z zabawką w dłoni, wściekłość na siebie, bo gdyby był w dobrej formie, rozwiązałby zagadkę śmierci bliźniaczek Caldwell, i żal, że jego umysł spowijają opary whisky. Był w rozsypce. Jego najlepszym przyjacielem był wówczas jack daniels i ta przyjaźń zniszczyła wszelkie inne związki. Wpłynęła także negatywnie na jego pracę i zdolność http://www.estomatologwarszawa.com.pl/media/ Znowu zniknęła za drzwiami. Bentz przechadzał się po kantorku, przyglądając się ulotkom reklamującym wyprawy wędkarskie, wycieczki do studiów filmowych i muzeów. Liczył, że jego odznaka wywołała odpowiednie wrażenie. Nerwowo bawiąc się monetami w kieszeni, podszedł do wielkiego okna i wyjrzał na zewnątrz. Na parkingu stało tylko kilka samochodów. – No dobra, proszę. – Rebecca podała mu wizytówkę. – Tylko jeden numer – dodała. – Bo tylko raz do mnie dzwoniono. Dzięki. – Spojrzał na rząd cyfr. Numer miejscowy. – Nie ma sprawy – zapewniła bez przekonania. – Coś jeszcze? – To wszystko. – Super. – Zabrała papierosy i zapalniczkę z kontuaru i w ślad za Bentzem wyszła na zewnątrz. Idąc do pokoju, usłyszał trzask zapalniczki. Wszedł do środka i wystukał na komórce numer, który mu podała. Odczekał dziesięć

nie zaboli niż jej cierpienie. Widzę, jak przemyka się przez dziurę w ogrodzeniu i idzie na parking. Nadal ma szerokie ramiona, ale w pewnym dawniej kroku pojawiło się wahanie. Czuję chłód w sercu. Czujesz mnie w pobliżu, bydlaku? Masz pojęcie, co mi zrobiłeś? Jak skrzywdziłeś? Sprawdź ją pochował. Nie było testów DNA, nie pobierano krwi. Wystarczyło jego oświadczenie, że za kierownicą siedziała jego żona. Teraz, gdy patrzył na skraj rozlewiska, gdzie widział ją po raz ostatni, przeszył go dreszcz, miał wrażenie, że ktoś obserwuje go w milczeniu. Odwrócił się szybko, lekko szczękając zębami. Spojrzał w okna domu. Nic. Nikt go nie obserwuje zza firanek. Nikt nie czai się za magnolią. Powoli wypuścił powietrze z płuc. Nie zwracał uwagi na ogarniającą go panikę. Na miłość boską, Bentz, weź się w garść! Czyżby zupełnie mu odbiło? Był świadom, że widział Jennifer nie tylko kilka tygodni temu, właśnie tu, i wcześniej, w