Kimberly bardzo go szanowała.

– Jeździ pan od miasta do miasta i przesłuchuje dzieciaki, które zamordowały inne dzieci? – Tak. Pokręciła głową. Nie wiedziała, czy jest bardziej zdumiona, czy pełna podziwu. – Z wypadkami drogowymi nieźle sobie radzę – oświadczyła. – Z pijackimi burdami, bójkami na noże, nawet od czasu do czasu z domowymi awanturami też. Ale to, co się stało wczoraj w szkole... Jak można zajmować się takimi sprawami na okrągło? I nie budzić się co noc z krzykiem? – Bez obrazy, ale po prostu mam trochę więcej doświadczenia, jeśli chodzi o brutalne przestępstwa. Rainie skrzywiła się. – Dziękuję. Jakbym nie słyszała tych słów tuzin razy dziś rano. – Wyprostowała się na krześle i opuściła nogi na podłogę. – No cóż, przykro mi o tym mówić, ale wątpię, czy uda się panu pogadać z Dannym. Rodzice załatwili mu świetnego adwokata. Położył szlaban na wszelkie rozmowy. Chociaż Danny dwa razy przyznał się do winy, a w rękach trzymał broń, narzędzie zbrodni, prawnik pewnie będzie dowodził jego niewinności. – A pani myśli, że chłopak jest winny? – Myślę, że mam do przeprowadzenia dochodzenie. – Ostrożna odpowiedź. Uśmiechnęła się do niego chytrze. – Może i jestem niedoświadczona, agespie, ale szybko się uczę. http://www.eurokor.pl/media/ poprosiły o pozwolenie na wyjście do toalety. Wkrótce potem rozległy się strzały. Nie wiadomo, czy dziewczynki jako pierwsze padły ofiarą, czy może najpierw zginęła nauczycielka informatyki, Melissa Avalon. Była sama w pracowni komputerowej, więc nikt nie wiedział, kiedy wyszła na korytarz. Wątpliwe, by patolog zdołał wyjaśnić kolejność zgonów, bo nie sposób ustalić czasu śmierci aż tak precyzyjnie. Trzeba raczej próbować dokładnie określić, którędy szedł zabójca i jakim torem leciały pociski, i w ten sposób odtworzyć logiczny ciąg wydarzeń. Rainie zapytała o bezpośrednich świadków tragedii. Nikogo takiego nie znaleziono. Większość dzieci na dźwięk strzałów rzuciła się w popłochu do ucieczki w stronę wyjścia. Sześcioro z nich podobno widziało mężczyznę w czerni, ale byli to uczniowie młodszych klas, na tyle mali, że nie potrafili powiedzieć nic konkretnego. Skąd ten człowiek przyszedł? Którędy uciekł? Czy był wysoki, czy niski? Gruby czy chudy? Proszone o dokładniejsze informacje, dzieci peszyły się i plątały w

internetowych miejscowych usługodawców i zaprosiła go na swoją stronę: BigMama. com. Rainie stłumiła uśmiech. Quincy zaczął powoli wycofywać się w stronę drzwi. Chwilę później znaleźli się na parkingu. Z miejsca, gdzie stali, budynek motelu wyglądał jak różowa litera V. – Gdzieś ty mnie przywiozła? – Agent znalazł wejście do swojego apartamentu i wsunął klucz do zamka. Sprawdź Quince? Samoloty to probówki ze skrzydłami. Zarazki mają świetne warunki i dużo czasu na inkubację. Wschodnie Wybrzeże, Zachodnie Wybrzeże, Wschodnie Wybrzeże. Powiedz, Quincy, jakie się ma samopoczucie, kiedy człowiek wie, że jest lalką na sznurkach? Quincy zacisnął pięści. Omal nie połknął przynęty, ale przypomniał sobie słowa Glendy. Nie stać go było na zabicie Alberta. Zbyt wiele zależało od tego, co ten człowiek wie. Wysunął krzesło i usiadł. - Chciałeś, żebym przyjechał. Jak widzisz -jestem. Teraz mów. - Wciąż arogancki, co, Quincy? Ciekawe, jaki będziesz arogancki, kiedy policja z Filadelfii skończy z tobą. Poznałeś już system więzienny? Może załatwisz sobie zwiedzanie swojego przyszłego domu? - Nie przejmuję się policją z Filadelfii.