Spojrzała na Marka, napotkała jego wzrok.

śmierć i dlatego załoŜył studio, gdzie kobiety uczą się walki z napastnikami. Alli przypomniała sobie nagle poranny telefon siostry. Kara, cała w skowronkach, opowiadała o męŜczyźnie, którego poprzedniego wieczoru poznała w bibliotece. Alison słuchała, jaki to z niego równy facet i Ŝe zaprosił Karę tegoŜ wieczoru na imprezę. Zaniepokoiło ją to, zapaliło się w jej mózgu czerwone światełko. Bo przecieŜ Kara mówiła przedtem siostrze o egzaminie i Ŝe musi przysiąść fałdów i wziąć się do roboty. Alli powołała się wtedy na jej własne słowa o zbliŜającym się egzaminie i poradziła, by zamiast chodzić na imprezy, wzięła się za naukę. Nie to zapewne Kara chciała usłyszeć od siostry i z tej najwyraźniej przyczyny szybko skończyła rozmowę. Alli natomiast zaczęła się zastanawiać, czy aby nie za ostro potraktowała siostrę, nie za mocnych uŜyła słów. Kara była na drugim roku studiów na Uniwersytecie Teksańskim, dobrze jej szło i Alli bała się, Ŝe przez tego „równego faceta" moŜe stracić rok. Alli zatrzymała auto przed duŜym domostwem. Na widok Marka, który stał w progu z dzieckiem na ręku, uśmiech rozjaśnił jej twarz. Mark usłyszał szum zbliŜającego się samochodu, wyszedł przed dom i zobaczywszy Alison odetchnął z ulgą. Rano widzieli się przez chwilę - Mark przedstawił Alli jej zastępczynię i wrócił na ranczo, by zwolnić pilnującą dziecka http://www.gabinetokulistyczny.net.pl/media/ mocniej niż zazwyczaj. Tak bardzo go pragnęła! Otworzył przed nią drzwi i odsunął się na bok, by ją przepuścić. Gdy go mijała, poczuła, jak przepływa między nimi energia. Istniała między nimi chemia, nie zamierzała temu zaprzeczać. Nigdy jeszcze nie czuła się taka słaba, tak całkowicie bezwolna, opętana tylko jednym pragnieniem - by ten mężczyzna wziął ją w ramiona. Zatrzymali się u podnóża schodów. Chciała powiedzieć dobranoc, ale nim zdążyła otworzyć usta, zabrał z jej rąk pustą szklankę, cały czas patrząc na nią przenikliwie Swymi błękitnymi oczyma. Zdawało się jej, że widzi w jego spojrzeniu błękit i głębię oceanu, i choć jeszcze przed chwilą wyznała, że nigdy nie pływała

Zadrżała, czując lodowaty dreszcz pełznący po plecach. Victor Santos jeszcze za wszystko zapłaci. Ona ma przyjaciół, ludzi, którzy za pieniądze chętnie jej pomogą. Zawsze pomagali. O tak, Victor Santos będzie błagał o wybaczenie. Pożałuje, że ośmielił się stanąć jej na drodze. CZĘŚĆ VII Raj ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY SIÓDMY Nowy Orlean, Luizjana, 1996 Chop Robichaux był jedną z tych atrakcji Dzielnicy Francuskiej, która pozostaje ukryta przed oczami turystów jako lokalna osobliwość, nieznana nawet mniej wtajemniczonym mieszkańcom. Chyba że ci obracali się w mrocznym podziemiu płatnego seksu, gdzie szukali najrozmaitszych podniet i perwersji. Owi amatorzy występku oczywiście znali Chopa - sprytnego, obrotnego człowieka interesu, o którym powiadano, że zawsze spada na cztery łapy i że za pieniądze zaspokoi najbardziej nawet chorobliwą fantazję. Sprawdź Ze szczegółami zapoznasz się już w Summerhill. Wsiadając do samochodu, odwróciła się po raz ostatni. - Aha, Willow, doktor Galbraith jest wdowcem. Wyraźnie prosił, bym nie przysyłała mu nikogo, kto widziałby w nim kandydata na męża. Życzył sobie niani, która będzie szarą myszką - dorzuciła przez ramię. - Zasugerował, że kobiety uważają go za bardzo atrakcyjnego mężczyznę. Willow nie wierzyła własnym uszom. Cóż za zarozumiały mężczyzna! W dodatku jej samoocena również uległa zachwianiu. Wiedziała, że nie jest Marilyn Monroe, ale też nie uważała się za szarą myszkę. - Poinformowałam go - kontynuowała pani Trent - że nie interesują cię mężczyźni.