ręką, zamykając w ten sposób rozmowę. -

Przyjaciółka znacząco zerknęła na męża. Lucien wstał. - Idę do White'a. - O, nie - zaprotestowała Victoria. - Nie wychodź z mojego powodu. Balfour wskazał ruchem głowy na żonę. - Idę z jej powodu. - Boi się mnie - wyjaśniła Lex. - Tylko wtedy, gdy ma w ręce ostre narzędzie. Lord Kilcairn pocałował żonę w usta. Więc tak powinno wyglądać małżeństwo, pomyślała Victoria. Sinclairowi przydałoby się kilka lekcji. Jej również, skoro dzień po ślubie wybrała się na kolację bez męża. - No dobrze, Vix - powiedziała Alexandra po wyjściu Luciena. - Co cię dręczy? - Naprawdę nie przyszłam, żeby się skarżyć. Sinclair mnie rozzłościł, więc mu skłamałam, że jestem umówiona na kolację. - Co cię tak rozgniewało? http://www.gim2sl.edu.pl też mogła stać się celem ataku. Chwilę po tym, jak obie damy weszły do domu, faeton opuścił podjazd i ruszył Brook Street w jego stronę. Gdy Roman oddał mu wodze i przeniósł się na wąską ławkę w tyle pojazdu, Sinclair cmoknął na konie i popędził ulicą. - No i co? - zapytał, kiedy skręcili za róg. - Możliwe, że nie całkiem oszalałeś - burknął służący. - Nadal uważam, że głupio robisz, ale ona jest... - Urocza - dokończył Sin z lekkim uśmiechem. - Za dobra dla takiego drania, za jakiego uchodzisz. Właśnie to zamierzałem powiedzieć. - A ty za dużo gadasz jak na lokaja czy za kogo

Sin zamknął oczy. Z ulgi niemal zakręciło mu się w głowie. - Dzięki Bogu - wyszeptał. - Dzięki Bogu. - Czy coś się stało, mi... Grafton chwycił sługę za klapy liberii i wciągnął go do pokoju. - Dość tego! - huknął. - Możecie się nie lubić, ale Sprawdź się nie rumieniła. - Kobiety zapewne lubią pańskie umizgi. Wiem, że odnosił pan sukcesy jako uwodziciel. Inaczej uznałabym pana za zwykłego głupca. W bursztynowych oczach pojawił się błysk. - Nie jestem głupcem, Victorio. Są nimi adoratorzy, którzy wypuścili cię z rąk. Ja dostanę główną nagrodę. - Dużo za nią zapłaciłeś, Sinclairze, ale niepotrzebnie. Jego uśmiech przyprawił ją o rozkoszny dreszcz. Niestety on też to zauważył. - Chyba wiesz, że prędzej czy później ją dostanę. I myślę, że trochę się boisz. - Na pewno nie pana, milordzie.