łazienki Alli i znowu jego mózg zaatakowały wizje, których nie potrafił zwalczyć. W

Matcie i Candice. Chyba oni byliby z tego zadowoleni. - A nasze przyszłe dzieci? Ja chcę mieć dzieci, a ty nie. - Chcę mieć z tobą dzieci. Tyle, ile zechcesz. Chcę być ojcem, kochającym ojcem, który codziennie będzie im okazywał swą miłość. Alli zacisnęła powieki, Ŝeby cofnąć łzy, jakie napłynęły jej do oczu. Marzenie jej się spełniało. Dotknęła jego policzka. - Kocham cię, Alli - powiedział. - Chcesz za mnie wyjść i okazać mi miłość w bardziej konkretnej formie? Dostrzegła błysk nadziei w jego oczach. - Tak - odrzekła głosem, w którym brzmiały łzy. – Ja teŜ cię kocham i wyjdę za ciebie, i wtedy ty, ja i Erika będziemy rodziną. Przytulił ją mocno do serca. - Kocham cię - powtórzył, po raz trzeci tego dnia. -Kędzie nam dobrze, będziemy rodziną. - Tak - odparła z uśmiechem. Przytulił ją, scałował z policzków jej łzy i zaniósł do łóŜka. Bez zbędnych słów rozebrali się, posadził ją na poduszkach i zachwycał się, jaka jest piękna. A potem długo i z pasją kochali się. Chwytając oddech spojrzał w sufit. Przytulił ją mocno do serca. - Kocham cię. http://www.gim3-skierniewice.pl/media/ - Pomóc ci przenieść te rzeczy? - zapytał Alli, widząc walizkę i inne pakunki na tylnym siedzeniu jej auta. Samochód był stary i Mark pomyślał, Ŝe dziewczyna powinna przeznaczyć premię, jaką od niego otrzyma, na zakup nowego. Słyszał niedawno, jak Christine opowiadała Jake'owi, Ŝe Alli zepsuł się samochód - późnym wieczorem na bocznej drodze - i na szczęście przejeŜdŜał tamtędy Malcolm Durmorr i pomógł jej uruchomić auto. Malcolm, znany w mieście obibok, któremu zawsze przydarzało się jakieś nieszczęście, był podobno dalekim krewnym Devlinów, którzy jednak za bardzo się do niego nie garnęli. Mark wiedział, Ŝe facet ma na sumieniu pewne oszustwa dotyczące gier losowych, na które dali się nabrać naiwni mieszkańcy Royal. ToteŜ Mark nie był zachwycony, Ŝe to ten człowiek przyszedł Alli z pomocą. Erika wyrwała Marka z zadumy, chwytając złoty łańcuszek na szyi Alison, dzięki

Musiała uciec z Summerhill, pobyć choć przez chwilę sama. Jeszcze moment i wybuchnie głośnym płaczem. R S Scott obserwował tę scenę z okna swojego gabinetu. Widział, jak Willow wsiada na rower i czym prędzej odjeżdża. Rozmyślał właśnie nad interesującym artykułem, który Sprawdź Otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. - Ojej! Jaki nowoczesny sprzęt! - zachwyciła się. - To fakt, nie miałbym nic przeciwko zainstalowaniu takiego samego w Summerhill. - Otworzył szafę i wskazał na setki płyt kompaktowych poustawianych na półkach równiutko, w kolejności alfabetycznej. - Dzięki. - Willow ukucnęła przy szafie równie podekscytowana, jak dziecko odpakowujące prezenty pod choinką. — Mój ulubiony wykonawca! - Wyjęła jedną z płyt z szafy. - Cudownie... Całkowicie zapomniała o jego obecności. Wiedział, że musi ją zostawić samą, bo inaczej nie zdoła się powstrzymać, by nie pogładzić jej włosów.