mówić. Już po raz kolejny nie uszło jej uwagi, że

- Wielu rzeczy nie powinnam - mruknęła Dixie i spojrzała nieufnie na Laurę. - A to co? Myślałam, że zawiozłaś ją do Tannerów. - Zawiozłam. Ash dzisiaj przywiózł ją znowu. - Ash? To najstarszy. Fotografik. Specjalizuje się w fotografii przyrody. 24 - Nie wspomniał, czym się zajmuje. - Pewnie. Nie miał czasu na pogawędki. Podrzucił ci dzieciaka i zwinął się. Szkoda, swoją drogą, bo ma piękną twarz. Jak wszyscy Tannerowie. Co do pozostałych Tannerów, Maggie musiała uwierzyć Dixie na słowo, natomiast Ash rzeczywiście miał piękną twarz. I równie piękną sylwetkę. - Nie zauważyłam - bąknęła wymijająco. - To żałuj. - Dixie zgasiła papierosa i wyciągnęła ręce po Laurę. Ułożyła ją sobie wygodnie w ramionach i wpatrywała się przez chwilę w pomarszczoną buzię. - Jaka ona śliczna - szepnęła podejrzanie drżącym głosem. - Wykapana mama. http://www.ginekologwarszawa.org.pl/media/ Na razie nic nie zapowiadało tego, co nieuchronnie musi nadejść. Jack przetrwał dzielnie etap aparatu ortopedycznego i kul, wiadomo też było, że z czasem nie będzie w stanie manewrować ręcznie napędzanym wózkiem i awansuje do elektrycznego. Wiedział o tym i nawet potrafił na ten temat żartować. Chełpił się przed Edwardem, że przekroczy dozwoloną prędkość na długo przed tym, jak starszy brat otrzyma prawo jazdy. Sam Edward uwielbiał młodszego braciszka i gdyby rodzice nie czuwali, stałby się jego pokornym niewolnikiem. Także o innych sprawach Jack miał znacznie rozleglej-szą wiedzę, niż życzyliby sobie tego

- Z tego, co wiem, dali mu tam niezły wycisk. - To słaba pociecha dla siostry Lynne - zauważył Allbeury. - Mówi, że zamierza mieć oko na dzieci, ale według jej własnych zeznań, podobno nigdy nie tknął ich nawet palcem. Zapytał, co jej wiadomo w sprawie Clare Novak. Sprawdź powiedział, że taką śliczną. - Przestań się umizgać do Maggie, pajacu, i zabierz ode mnie dzieciaka - zawołał Ash. Rory mrugnął do Maggie i podszedł do brata. - Wpadłeś pod ciężarówkę - stwierdził rzeczowo, nawet nie pytając. Ashowi nie było wcale łatwo przyznać się, skąd te obrażenia. - Koń mnie zrzucił - bąknął w końcu pod nosem. - Mówiłam, że powinien pojechać do lekarza, ale nie chciał nawet o tym słyszeć - doniosła Maggie. Rory pokiwał głową z politowaniem. - To normalne. On panicznie boi się lekarzy.