informacji.

Zamówił pizzę na wynos, zabrał ją do motelu i zjadł kilka kawałków pochylony nad notatkami. Koncentrował się na informacjach uzyskanych od Shany McIntyre. Powiedziała mu więcej, niż się spodziewał, ale i tak nie sądził, żeby Jennifer się z nią kontaktowała. Odnalazł kierowcę autobusu, w którym, jak sądził, widział Jennifer. Kierowca, kobieta koło pięćdziesiątki o siwych, nastroszonych włosach i znudzonym wyrazie twarzy, nie przypominała sobie nikogo podobnego do Jennifer. Oczywiście nie miała pewności, ale twierdziła, że kobieta ze zdjęcia nie należy do stałych pasażerów jej linii. Kolejny ślepy zaułek. Za dużo tego naraz. Zadzwonił do następnych osób z listy, ale nikogo nie zastał, wszędzie zostawił wiadomości. Myślał o pozostałych przyjaciółkach Jennifer. Czy okażą się bardziej pomocne niż Shana? No i jeszcze Alan Gray. Ciekawe, co się stało z tym bogatym dupkiem. W Internecie znalazł niewiele, ale jeśli wierzyć skrawkom artykułów, Gray ma dom w Palm Desert i ciągle gra w golfa. I to nieźle, sądząc po jego pozycji w rankingu amatorów. Zostawił wiadomość na poczcie głosowej Hayesa, ale Jonas nie oddzwaniał; pewnie jeszcze niczego się nie dowiedział. Nie on jeden, stwierdził ponuro. Wentylator poruszał żaluzjami, zza których do pokoju wpadało ostre słoneczne światło przefiltrowane przez zakurzoną szybę. Nic nie trzyma się kupy, stwierdził Bentz. Zerknął w okno. Kształtna kobieta około http://www.grossglockner.com.pl/media/ – Wspaniale, kochanie! Byłaś cudowna! Niech się schowa Mariah Carey. – Akurat – mruknęła jedna z matek. – Och, tato. – Maren komicznie przewróciła oczami, ale nie zdołała opanować szczęśliwego uśmiechu. – Myślałam, że jesteś w pracy. – Byłem. – Mama mówiła, że nie przyjdziesz. Hayes posłał swojej byłej żonie mordercze spojrzenie. – Mama się pomyliła. – Uściskał córkę. – Po prostu nie chciałam, żeby znowu się rozczarowała – wyjaśniła Delilah. Hayes nie da się to w ciągnąć, nie tutaj, nie teraz. – No i się nie rozczarowała. Co powiecie, jeśli zaproszę was na pizzę? Spodziewał się, że Delilah zaoponuje: bo jest późno, bo Maren musi odrabiać lekcje, ale nie, zgodziła się. Oczywiście bywała nieznośna, ale Hayes uważał, że w głębi duszy chodzi

Jennifer? – Nie ma mowy. – Bentz potarł zarost na brodzie i pokręcił głową. – Nie mam pojęcia, w jaki sposób ta kobieta mogłaby mieć coś wspólnego z sobowtórem Jennifer. – Musimy szukać dalej, ale na razie czekają na nas w kostnicy. – Wskazał papiery. – Zabieramy się stąd. Musimy zidentyfikować twoją towarzyszkę. Sprawdź do recepcji. Sprytne, pomyślał. Tajemne wejście dla księdza, który pewnie wolał, by go nie widziano, jak znika za drzwiami pokoju numer 7, pokoju kochanki. Bentz, posępny i smutny, wrócił do pokoju. Ich pokoju. Dręczyły go wspomnienia, rozpacz i wyrzuty sumienia. Niewykluczone, że właśnie tu poczęli Kristi, jeśli wierzyć Shanie McIntyre. Oczywiście możliwe, że kłamała; może wiedziała o tym miejscu z własnych tajemniczych wypraw? Shana nigdy nie ukrywała, że go nie lubi. Pewnie chętnie zrobiłaby mu taki numer, choćby po to, by patrzeć, jak cierpi. Niemal wyczuwał w powietrzu zapach zakazanego, zapomnianego seksu, gdy przyglądał się zakurzonej biblioteczce przy jednej ze ścian. Na półkach zostało jeszcze kilka zapomnianych pożółkłych książek. Inne poniewierały się na podłodze; sądząc po nadgryzionych okładkach, gryzonie ich nie oszczędziły.