- Obiecaj, ¿e nie skrzywdzisz mojego dziecka - błagała. -

zaplatał sie w zsuniete do kostek d¿insy. - Nawet o tym nie mysl - rzuciła Kylie, gotowa w ka¿dej chwili znowu do niego strzelic, choc rece jej sie trzesły. Monty upadł na podłoge, dyszac cie¿ko i jeczac z bólu. - Nie ruszaj sie. Monty zemdlał. Kylie zeszła z łó¿ka w chwili, kiedy drzwi sypialni otworzyły sie z trzaskiem. Wtedy cała jej nadzieja i odwaga znikneły. 460 Stała, półnaga, twarza w twarz ze swoja przyrodnia siostra, kobieta, której przez całe ¿ycie zazdrosciła. A Marla nie była sama. W ramionach trzymała Jamesa. - Co... co ty tu robisz? - spytała Kylie. - To mój dom. - Ale... - Przyszłam po mojego syna. - Nie odbieraj mi go - powiedziała Kylie błagalnie. W drzwiach stanał Alex. - Za pózno Kylie - usmiechnał sie zimno. W rekach http://www.hale-magazynowe.net.pl smak, ale działały jak trzeba. Janet usmiechneła sie szeroko. Była cholernie pewna siebie. - Sprawdzmy to, dobrze? Paterno przełknał tabletki, krzywiac sie niemiłosiernie. 423 - Myslisz, ¿e tym razem trafiłas w dziesiatke? - Owszem, za to własnie nale¿y mi sie kupa forsy. - Janet parskneła smiechem. - I chwała. - Paterno zasmiał sie niewesoło. - Nie zapominaj o chwale. - Nigdy. Paterno spojrzał na tablice, na której wisiały zdjecia

oknie sypialni. Nie mogła jednak pozbyć się uczucia, że czas ucieka. Już przegapiła dziewięć lat życia swojej córki, ile jeszcze czasu mogła zaryzykować? Brała pod uwagę wynajęcie zawodowego internetowego detektywa, ale nie wiedziała, którego z kilkudziesięcioosobowej listy wybrać. W ramach własnych poszukiwań zdołała odnaleźć kilku doktorów Pritchartów na terenie Stanów Zjednoczonych - okazało się jednak, że żaden z nich nie jest tym Nedem Pritchartem, który odbierał poród jej dziecka. Sprawdź z południa. Silnik zgasł nagle. Drzwi od strony kierowcy otworzyły sie i z samochodu wysiadł wysoki me¿czyzna w eleganckim garniturze, płaszczu przeciwdeszczowym i wypolerowanych półbutach. Alex Cahill we własnej osobie. Swietnie. Po prostu swietnie. Piekny dzien wybrał sobie na wizyte. - Nareszcie - rzucił Alex, jakby czekał tu od wielu godzin. - Ju¿ myslałem, ¿e sie utopiłes. - Wskazał głowa morze. - Jeszcze nie. - Mo¿e nastepnym razem. - Mo¿e.