obawach.

- Dlaczego nie? Przecież ta zatoka jest całkiem odcięta od świata. Chyba nie sądzisz, że popłynę wpław na drugi brzeg? - Popatrzyła na morze i serce gwałtownie jej zabiło. W oddali widać było maleńką łódeczkę. Nie zastanawiając się ani chwili, Carrie stanęła na palcach, podniosła rękę do góry i gwałtownie nią pomachała. - A może się boisz, że uda mi się przywołać tutaj tę łódkę? - Nie ośmieszaj się - prychnął Nikos. Wziął wózek i poszedł do furtki. Nawet się nie obejrzał na Carrie, która pobiegła za nim co sił w nogach. Nik zdawał się nie zauważać, czy weszła na teren posiadłości, czy została na plaży. Tylko na chwilę zatrzymał się przy furtce, żeby powiedzieć kilka słów do interkomu, a potem podążył na górę, popychając przed sobą wózek z przysypiającym Dannym. R S Carrie usłyszała za plecami odgłos zamykającej się ciężkiej furtki. Odwróciła się, dopadła do ogrodzenia, zaczęła szarpać żelazne pręty. Tym razem furtka się http://www.korekcja-wzroku.com.pl/media/ Omiótł spojrzeniem ogród, zauważył Danny'ego. Malec siedział pod drzewem w towarzystwie dwóch starszych dziewczynek i młodej osoby, która zapewne była opiekunką całej trójki. Zdawało się, że jest szczęśliwy i że ma dobrą opiekę, ale to ani trochę nie usprawiedliwiało Carrie, która ośmieliła się zabrać dziecko do Hiszpanii, nie zawiadamiając o tym Niko- R S sa. Wiedział od jej kolegów, że przyjechała tu do pracy, ale to w najmniejszym stopniu jej nie usprawiedliwiało. Dopiero gdy poczuł ból paznokci wbijających się w skórę dłoni, zdał sobie sprawę z tego, że stanowczo za mocno zacisnął pięści.

- Dziękuję. - Proszę bardzo. Zrobił trzy kroki w stronę drzwi - zamkniętych teraz; musiał je zamknąć, gdy weszła do łazienki - i nagle się zatrzymał. Obrócił się do niej twarzą. Sprawdź czas wszystko zaplanować, zrobić to, jak należy, ze względu na dzieci. Bo widzisz, mnie chodzi przede wszystkim o dzieci. Słowo „dzieci" podziałało na Lizzie jak cios siekierą. - Co masz na myśli? - Chciała usiąść, ale ból ją porażał i bała się, że zemdleje. - Co mają do tego dzieci? Clare jęknęła, bo znowu chwycił ją skurcz. Lizzie zgrzytnęła zębami. - Clare! Nie było odpowiedzi. - Clare! - Przypływ paniki ścisnął ją znów za gardło. Czuła się coraz słabiej, kręciło się jej w głowie. -