- No i co z tego!? Książę musi mieć księżniczkę – przewrócił się na brzuch,

- Tak - powtórzył Alec. - Coś nowego. Kompani wrócili do hałaśliwej paplaniny. Alec zamyślił się. Może mieli rację? Może rozpustna noc była tym, czego potrzebował, bardziej nawet niż hazardu. Alec wielbił seks, delektował się nim, żył dla niego. Miłości za to unikał jak zarazy. Przejechał w zadumie palcami po ustach, przeglądając w myślach długą listę spragnionych miłości pań z towarzystwa, które spędzoną z nim noc uznałyby za najlepszą w sezonie. Może... Tyle że znudziło mu się przyprawianie rogów ich mężom, a sama myśl o rozpuście z ulicznicą groziła nawrotem złego nastroju. Nigdy by się do tego nie przyznał, lecz nierządnice przejadły mu się od czasu lukratywnej umowy, zawartej kilka miesięcy temu z lady Campion. Z rozbawieniem traktował miłosne usługi, świadczone zamożnej baronessie. Nawet przechwalał się nimi przed kompanami. Była wręcz nienasycona i, co więcej, spłaciła jego karciane długi. Skandalizująca umowa wzbudziła co prawda wśród elity sporą konsternację, ale Alec nie dbał o opinię. Był Knightem i nie przejmował się niczym. Inaczej niż jego przyjaciele, lord Byron i Beau Brummel, z których pierwszy umknął z Anglii przed skutkami skandalu, a drugi przed długami, Alec zdołał zachować swoją pozycję towarzyską. W oczach socjety o człowieku decydowały styl, pieniądze i klasa, a nie cnota. Jego krewni zgorszyli się bezwstydnym związkiem z osławioną baronessą. A powinni http://www.lagodnarehabilitacja.info.pl/media/ - Widzę, że zaczęła pani zwiedzać na własną rękę. - Podszedł bliżej, coraz bardziej zdumiony, że ta kobieta o wyglądzie starej panny tak bardzo go intryguje. - Owszem, zrobiłam sobie małą wycieczkę. Mam nadzieję, że nie ma w tym nic niestosownego? - Ależ skąd! - Wziął ją za rękę i zmusił, żeby na niego spojrzała. Miała coś takiego w oczach... Zresztą, może to nie oczy, tylko jej głos, spokojny, wyważony, taki... brytyjski. - Miałem coś do załatwienia w mieście - wyjaśnił - więc Jasper poprosił, żebym przy okazji po panią wstąpił. - To miłe z pana strony - odparła, choć wolałaby wracać z milczącym szoferem. Przynajmniej mogłaby w spokoju opracować kolejny raport. - I tak musiałem tu przyjechać. - Wzruszył ramionami. Zirytowało go, że cofnęła rękę. - Jeśli pani chce, chętnie pokażę pani całe Centrum Sztuki. W mgnieniu oka rozważyła wszystkie za i przeciw. Uznała, że kolejna wycieczka, tym razem w towarzystwie księcia, nie wniesie niczego nowego i w żaden sposób nie poszerzy jej wiedzy. Dlatego podziękowała mu i stwierdziła, że na dziś wystarczy jej wrażeń. - Nigdy dotąd nie byłam za kulisami - wyznała. - To królestwo Alice. Co do mnie, zdecydowanie wolę dobre miejsce w pierwszym rzędzie. - Swobodnie wziął ją pod rękę i poprowadził w stronę holu. - Jestem pewien, że Alice zaraz znajdzie dla pani jakieś zajęcie. Mnie zawsze zatrudnia do noszenia ciężkich skrzyń. - Właśnie do tego kobietom są potrzebni mężczyźni. - Zaśmiała się, zerkając na niego ukradkiem. - No tak, coraz lepiej rozumiem, dlaczego Alice odkryła w pani bratnią duszę. On też jej się przyglądał. Jadąc tu, chciał tylko wyświadczyć bratowej przysługę, teraz zaś cieszył się, że przyjechał do Centrum. Pomimo mało pociągającej powierzchowności lady Isabella wcale nie była nudna. Być może po raz pierwszy w życiu Bennett zwrócił uwagę na coś więcej niż tylko urodę. - Widziałaś już Cordinę, Isabello?

steruje Draksem, popychając go ku Parthenii, Alec miał nadzieję, że przyjaciel przestanie wreszcie grać niemądrą komedię i zyska niepowtarzalną sposobność zdobycia względów bogdanki. Wziął, z podsuniętej mu przez lokaja tacy, nowy kieliszek i podszedł do Kurkowa z hulacką poufałością. Widocznie zrobił na nim wrażenie u Brooke'a, bo książę poznał go od razu. Sprawdź Zabrzmiało to bardzo szczerze. Dobrze wiedział, w jaki sposób uwieść kobietę. Becky, w nagłym przypływie śmiałości, podjęła tę grę. - Wszystko, co zechcę? - spytała sceptycznie. - Wszystko w granicach rozsądku - poprawił się z uśmiechem. Powiódł palcami po jej piersi. Spojrzała na jego dłoń. W blasku latarni błysnął na niej złoty pierścień z różowym onyksem. Jakież miał zręczne, doświadczone ręce! Żaden mężczyzna, nigdy jej tam nie dotykał. Kilku, co prawda, próbowało. Dostali po twarzy. Nie wymierzyła policzka lordowi Alecowi. Był zbyt fascynujący, przystojny i uroczy. - Jeśli zależy ci tylko na bogatych, lepiej byłoby, żebyś poszła z Draxingerem - mruknął. - Założyłbym się, że zdobyłabyś go od razu, mimo że wybiłaś mu ząb. - Nie jesteś bogaty? - Niestety, nie. - Wyglądasz na zamożnego.