jeszcze? Tę żywą? Wracaj do niej, daj sobie spokój.

A to ostatnimi czasy rzadkość. – We własnej osobie. Właśnie skończył serię ćwiczeń na nogi, był skupiony i spięty. Patrzyła na napięte mięśnie jego ud. Od trzech tygodni, czyli kiedy usłyszał od szefowej, że może pomyślałby o emeryturze, ćwiczył ze zdwojonym wysiłkiem, rozpaczliwie walczył o odzyskanie dawnej formy. Najczęściej chodził tylko o lasce, bez kuli, choć momentami odrzucał i ją, tak jak wtedy, gdy zaczynał rehabilitację i miał chodzić o kuli. Ignorował ostrzeżenia lekarzy i zmuszał się do coraz większego wysiłku. Robił wielkie postępy, jednak w jego pojęciu wciąż niewystarczające. O1ivia nie mogła przestać się o niego martwić, świadoma, że ćwiczenia mają zmniejszyć stres. Sypiał niespokojnie. Jego człowiek w wydziale, Montoya, był pochłonięty pracą i rodziną. Nawet Kristi miała w głowie tylko własny ślub. – Co powiedziałbyś, gdybym cię zaprosiła na kolację? – zapytała. – Jest poniedziałek. – I właśnie to trzeba uczcić. Żachnął się, ale i uśmiechnął, wstając z atlasu. Otarł spoconą twarz ręcznikiem. – Chyba się nudzisz, skoro uważasz, że poniedziałek to okazja do świętowania. – Pomyślałam, że wyjście z domu dobrze ci zrobi. Uniósł pytająco jedną brew. Owszem, jest już po czterdziestce i odkąd go poznała, nieraz zaglądał śmierci w oczy, ale wciąż jeszcze kawa! przystojniaka z niego. Nadal traciła głowę, http://www.lekarzewarszawa.com.pl – Szykuję wszystko, żebyś mogła zapłacić. – Zapłacić?-powtórzyłaO1ivia. – Za grzechy męża. – Nie rozumiem. Wariatka odwróciła się i uśmiechnęła lekko. – Pewnie, że nie rozumiesz. – Posłuchaj, wypuść mnie, dobrze? – Och, oczywiście, po dwunastu latach planowania, czekania, szukania sobowtóra Jennifer, mam sobie odpuścić? Dlaczego? Bo, twoim zdaniem, to dobry pomysł? – Patrzyła O1ivii prosto w twarz, jej lodowate oczy były martwe jak wzrok demona. – Niczego nie rozumiesz, co? Bentz musi zapłacić. Poczuć ten sam ból, co ja. Zrozumieć, jak to jest stracić ukochaną osobę i żyć dalej, dzień za dniem, ze świadomością, że nie tylko cię skazał na śmierć, ale też zniszczył własne życie. Czym jest całkowita, przerażająca samotność? –

A ona mimo to spotykała się tu z Jamesem. Wrócił do teraźniejszości, rozluźnił napięte barki i postanowił przejść się wzdłuż plaży. Myślami błądził w przeszłości. Ból w nodze nie przeszkodzi mu w wędrówce po piasku i wspomnieniach. Wstąpił na kolację do jaskrawo udekorowanej kubańskiej knajpki, takiej samej od lat. Kwadratowe stoliki ustawiono ciasno w niedużej sali, wśród palm, ciszę wypełniała głośna karaibska muzyka. Miał szczęście, mimo tłoku udało mu się zdobyć stolik Sprawdź bez namysłu. – Ja... jestem w ciąży. – Psychopatka nie zabije nienarodzonego dziecka. – Niemożliwe. – Wstrząsnęło nią to wyznanie. – Bentz jest bezpłodny. – Nie żartuję! Jestem w ciąży! To niewinna istota. Nie chcesz chyba jej śmierci? – Olivia z najwyższym trudem zachowywała spokój, nie dawała po sobie poznać, jak bardzo się boi. – Nie jesteś jak seryjni mordercy, prawda? Jesteś inna! – Usiłowała dotrzeć jakoś do morderczyni. – Dziecko? – Szeptała, jakby do siebie, z niedowierzaniem. – Bentza? Nie... Ale... – To prawda! – Może to coś da, może warto było odwołać się do jej pokręconego systemu wartości. – Przecież nie chcesz zabić niewinnego dziecka. Morderczyni zmrużyła oczy i spojrzała na O1ivię. – Co za tandetne, żałosne kłamstwo. Nie jesteś w ciąży! Olivia podeszła bliżej. – Jestem! Będę miała dziecko! Porywaczka machnęła ręką, jakby chciała opędzić się od tej myśli, która wyraźnie