- A on?

niego otrzeć - choćby z tego względu, że oboje znajdowaliście się w tej samej wiosce - i kazał komuś zadzwonić tu z ostrzeżeniem. Zgadzało się to mniej więcej z przemyśleniami Milli. Joann umiała jednak ułożyć fakty w jasną i logiczną całość; między innymi za to szefowa ją ceniła. - Jest oczywiste, że człowiek, który dzwonił do mnie najpierw, chciał, byśmy znaleźli Diaza. Z jakiegoś powodu. Może to jego wróg, może rywal, w tej chwili średnio mnie to obchodzi. W każdym razie pozostaje nam czekać, aż odezwie się znowu - powiedziała Milla. Mówiła to wbrew sobie. Miała ochotę przeczesać cały teren wokół Guadalupe, nawet jeśli z logicznego punktu widzenia była to an43 68 tylko strata czasu. Chciała coś robić, cokolwiek, zamiast siedzieć na tyłku i czekać na telefon. Tym bardziej że mogła tak czekać dzień, tydzień albo następne dziesięć lat. Zadzwonił telefon i jedna z kobiet rzuciła się, by go odebrać. - Bursztynowy Alarm - powiedziała po chwili, odkładając słuchawkę. - Kalifornia, rejon San Clemente. http://www.maestroinowroclaw.pl - Milla widziała ten zamiar, bez trudu wyczytała go z twarzy kobiety Lola nie umiała ukrywać uczuć. Nie umiała też odgadnąć, czy Diaz już i tak wie wszystko, czy tylko blefuje. Ostatecznie musiała jednak an43 215 zrozumieć, że ten człowiek - stojący przed nią bez ruchu i bez słowa niczym głaz - jest w stanie przejrzeć na wylot każde jej kłamstwo. - Pamiętam - wymamrotała, przełykając ślinę. - Co zrobiłaś z dzieckiem? Paznokcie Milli wbiły się w skórę Diaza. Zamarła, nie mogąc zaczerpnąć oddechu. - Pięcioro ich było - powiedziała Lola. - Tego samego dnia

nawet jej porządnie nie pocałował. Łagodny całus pocieszenia w Juarez się nie liczył. Chciała tego, ale wszystkie możliwe powody odmowy w jednej chwili przegalopowały jej przez głowę. Jeżeli Diaz miał ochotę tylko na szybki numer, to Milla zdecydowanie nie była kobietą, której szukał. Nie mogła sobie jednak wyobrazić, że temu facetowi może Sprawdź państwa syn był wtedy w szkole - zmieniła ton na jeszcze łagodniejszy - Proszę. To naprawdę nic strasznego. - No dobrze - powiedział nagle. - O trzynastej. Ma pani nasz adres? - Tak, mam. Dziękuję panu bardzo, będę punktualnie. Przerwała połączenie i zamknęła oczy, dopiero teraz zdając sobie sprawę z drżenia wszystkich mięśni. Zrobiła to. Teraz musiała zebrać siły na an43 398 kolejny krok. Udało się umówić dość wcześnie, w związku z tym zadzwoniła na lotnisko i zarezerwowała bilet na lot z Charlotte o osiemnastej. Jutro wieczorem będzie we własnym domu. Pierwszy raz