prywatnosci. - Chwyciła spodnie, wyjeła podkoszulek z długimi rekawami z szuflady, po czym odwróciła sie na piecie i znowu znikneła w łazience. Marla czekała cierpliwie. W miedzyczasie Carmen zapukała lekko do drzwi i oznajmiła, ¿e kolacja jest ju¿ gotowa. Kiedy Cissy ponownie wyszła z łazienki, była ubrana i uczesana, a jej twarz nosiła slady peelingu - O czym chciałas ze mna porozmawiac? - spytała podejrzliwie. - Przede wszystkim chce cie przeprosic za to, co robiłam tamtej nocy, kiedy zachorowałam. Nie chciałam cie wystraszyc. Cissy wzruszyła ramionami. - I naprawde mi przykro, ¿e byłam taka... nieobecna. Doktor Robertson przepisał mi inne leki i czuje sie ju¿ znacznie lepiej. - To super - bakneła Cissy. - Tak. Chce sie z toba wybrac na konie. 367 - Tak, ju¿ mówiłas. http://www.max-creative.pl - Ja te¿ nie, ale chciałem cie ostrzec. - Alex był wyraznie poirytowany i zaniepokojony, słyszała napiecie w jego głosie. - Paterno nie popusci, dopóki sie czegos nie dogrzebie. Ju¿ kiedys miałem z nim do czynienia. - Tak? - Pamietasz... och, no oczywiscie, ¿e nie... Wiesz, weszył kiedys wokół Cahill House... sytuacja jakos sama sie rozwiazała, ale długo nie mogłem sie go pozbyc... tak czy inaczej, lepiej sie przygotuj, bo na pewno bedzie do ciebie dzwonił. I bedzie miał wiecej pytan. Du¿o wiecej. - Ale ja nic mu nie moge powiedziec... - Wiem, wiem, ale badz ostro¿na. - Przecie¿ on jest z policji.
- Shelby, wyjdź! - wołał Ross, głośno waląc w drzwi. - Hej, czy ty i ja nie możemy być przyjaciółmi? - On jest pijany - stwierdziła Vianca i rzuciła podniesionym głosem: - Ja nie żartuję. Zadzwonię po policję, jak się stąd nie wyniesiesz, i to już! - Mowy nie ma. - Ross się roześmiał. Vianca zaklęła soczyście po hiszpańsku, a Shelby przyglądała się wnętrzu małego domu, jego schludnemu umeblowaniu i ołtarzykowi ku czci Ramóna. - Hej, co ty masz przeciwko mnie, Vianca? Ja tego nie zrobiłem, wiesz? Jestem wolnym człowiekiem. Sprawdź - O czym? - Oczywiście o tajemnicy Estevanów. To główny wątek, ale to jest również opowieść o Bad Luck i wszystkich 137 sekretach miasteczka. - Oczy Katriny pojaśniały. - Włącznie z tym... stwierdzeniem, że jesteś córką mojego ojca? - Tak. - Może powinnaś to jakoś wyjaśnić. - Shelby chciała wierzyć, że ta kobieta jest naciągaczką, kimś, kto próbuje wrobić jej ojca, ale fakt, że jej samej żołądek podchodził do gardła, a w głowie kręciło się od nadmiaru wątpliwości, przekonał ją, że Katrina nie jest tylko królową pozorów. - A zatem dlaczego uważasz, że sędzia jest twoim ojcem? Kątem oka Shelby dostrzegła przez okienne szyby srebrzysty blask. Mercedes ojca właśnie pojawił się na podjeździe, a jego lśniąca karoseria odbijała smugi słońca prześwitujące między koronkowe gałęzie drzew. - Poczekaj, chyba będziesz miała szansę powiedzieć to sędziemu osobiście. - Poczuła duży niepokój. - Wygląda