brwiami wpatrywała sie w ciemnosc.

- Nareszcie - rzucił Alex, jakby czekał tu od wielu godzin. - Ju¿ myslałem, ¿e sie utopiłes. - Wskazał głowa morze. - Jeszcze nie. - Mo¿e nastepnym razem. - Mo¿e. Oczy Aleksa, bardziej szare ni¿ niebieskie, zalsniły gniewnie. - Masz wszystko gdzies, jak zawsze, - Pracuja nad tym. - Nick nawet nie raczył sie usmiechnac. - Nie chciałbym nikogo rozczarowac. - Cholera, Nick, nic innego nie robisz. - Skoro tak mówisz. W ułamku sekundy Nick zrozumiał, co musiało sie stac. Jego matka nie ¿yje. Z ¿adnego innego powodu Alex nie zdecydowałby sie rujnowac w taki sposób swoich opon, po 16 trzysta dolców ka¿da. Ale jakos nie mógł w to uwierzyc. Eugenia Haversmith Cahill była najtwardsza istota, jaka kiedykolwiek stapała po ziemi w pantoflach na http://www.max-creative.pl/media/ dokumenty, list i zdjęcie Elizabeth Jasmine Cole (takie imiona wybrała dla córki). - Nigdy nie widziałaś dziecka? - mówił spokojnym głosem, ale zdradzały go drgające kąciki ust. - Nigdy. - Dlaczego? - Mówiłam ci. Byłam pod wpływem narkozy, nieprzytomna, kiedy dziecko się rodziło. - Powieki zapiekły ją od łez gniewu, ale nie wybuchnęła płaczem. Nie miała czasu na użalanie się nad sobą. Nie teraz. Zmrużył oczy. - Twierdzisz, że istniała jakaś zmowa przeciwko tobie, że... że co? Doktor Pritchart dolał ci czegoś do kroplówki? - Nie... nie sądzę. To znaczy... - Nie chciała się nad tym rozwodzić, skrzywiła się. - Byłam głupia, rozumiesz? W ósmym miesiącu ciąży wybrałam się na przejażdżkę konną, dostałam krwotoku, no i dziecko postanowiło przyjść na świat przed terminem. - Popatrzyła na mgłę zbierającą się nad niskimi wzgórzami; nad zagajnikiem mesquite krążył samotny jastrząb. Nie miało sensu opowiadać o bólu, strachu, rzece krwi, która śmiertelnie ją przeraziła. Nie musiał wiedzieć o jeździe karetką - ojciec to przed nią zataił - ani o tym, że od doktora Pritcharta cuchnęło

- Mysle, ¿e wszystko do mnie wróci. Niedługo. To jeden z powodów, dla których nie chce isc do szpitala. Nie chce sie znowu cofnac. Nie chce leków, które mogłyby zahamowac ten proces. - Poło¿yła mu dłon na ramieniu. - Musze odzyskac pamiec, i to szybko. Albo wszystko strace. - Rozumiem. Sprawdź dlaczego. Smith zgłasza zaginięcie wozu, co nie jest szczególnie trudne, bo przecież pracuje w Biurze Szeryfa. Oczywiście, parę godzin później znajdują wóz: uderzył w drzewo na południe od miasteczka. Ross McCallum był kompletnie pijany. Miał szczęście, że przeżył. - A Ramón Estevan już nie żył. Zastrzelono go z trzydziestkiósemki. - Właśnie tak to było. - Caleb podniósł rękę i podrapał się w podbródek. Katrina zauważyła igły wbite w jego posiniaczoną skórę: jedna była połączona z kroplówką, druga zamknięta, żeby w razie potrzeby móc szybko pobrać krew. Katrina skrzyżowała nogi i mimo włączonego dyktafonu cały czas robiła notatki. - Ale Ross nie miał przy sobie broni. - Tylko starego winchestera Nevady Smitha, strzelbę myśliwską. Zesztywniała. Przeoczyła ten niepozorny fakt. - Ale nie narzędzie zbrodni? - Nie. Jak już pani powiedziała, kula, która zabiła Ramóna Estevana, pochodziła z pistoletu kaliber 38.