- Mówiłas, ¿e zostało mu najwy¿ej kilka tygodni... a to

- Isabello - powiedziała Maria do Elizabeth. - To jest seńora Cole, opowiadałam ci o niej. Elizabeth wyglądała na śmiertelnie przerażoną. Kurczowo przywarła do Marii i potrząsała głową. - Nie - wyszeptała i Shelby pękło serce. - Ale przecież zawsze chciałaś poznać swoją matkę. Zrozpaczona dziewczynka wygięła wargi w podkówkę i zaczęła szlochać, szybko mówiąc po hiszpańsku. - Nie, nie, ona jest twoją matką, ale nie... - Maria pochyliła się i przytuliła Elizabeth jeszcze mocniej, cały czas mówiąc do niej po hiszpańsku. Shelby serce się krajało i gdyby nie wsparcie Nevady, pewno ugięłyby się pod nią nogi. - No już cicho, cichutko - uspokajała Maria; Shelby w końcu wydostała się z objęć Nevady. - Wiem, że jest ci ciężko - odezwała się do dziewczynki. Uklękła i patrzyła dziecku w oczy. - Bardzo ciężko. Wszystkim nam jest ciężko. Ale uwierz mi, nie zrobię niczego, co mogłoby cię zaboleć albo sprawić, że czułabyś 185 się źle. Kocham cię, Elizabeth, i... - Isabella - zapłakała dziewczynka. - Tak, tak, Isabella. - Powoli, żeby jej nie przestraszyć, Shelby przytuliła ją. Dziewczynka była sztywna jak manekin. - Jakie imię zechcesz. Ja... - wzruszenie ścisnęło jej gardło, oddychała z trudem. - Chcę tylko, żebyś wiedziała, że za tobą tęskniłam, że kocham cię i strasznie się cieszę, że jesteś teraz tutaj. Gdybym wiedziała, gdzie byłaś, już wcześniej przyjechałabym po ciebie. Przywiozłabym cię... tutaj. - Chciała powiedzieć, że przywiozłaby ją do swojego domu, ale byli w Bad Luck, w stanie Teksas, w miejscu, którego nie uważała już za swój dom, a z pewnością nie uważała go za dom Elizabeth. - Widzisz - Maria dodawała odwagi dziecku. - Zawsze mówiłaś, że chcesz poznać swoją mamę. - Odgarnęła jej http://www.meble-biurowe.biz.pl/media/ - Ale... - Nie, dopóki na to nie pozwolę, bo inaczej łeb ci urwę w sądzie. - Ponownie zwróciła się do ojca. - Przemyśl to, tato. Albo mi powiesz, gdzie jest - Elizabeth, albo rozgłoszę wszystko w prasie i ta rodzina nie będzie już miała żadnych tajemnic! Ruszyła do drzwi i kiedy wyszła, omal nie wpadła na Lydię i jej wiadro z mopem. - Och, przepraszam - powiedziała machinalnie. - Nie, nie, to nie twoja wina. - Zakłopotana Lydia wyniosła z foyer wiadro z brudną wodą i mopa. Shelby obserwowała ją i nagle uświadomiła sobie, że gosposia cały czas podsłuchiwała. Ale dlaczego? Ze zwykłej ciekawości? A może ona również była uwikłana w rodzinne tajemnice? Stała z ręką na klamce i zorientowała się, że ojciec patrzy na nią ze swojego miejsca w salonie. Jakim był człowiekiem? Prawnik. Sędzia, na miłość boską, a przy tym człowiek, który szedł przez życie jak buldożer, nie licząc się z uczuciami innych, który porzucił dziecko i oczekiwał tego samego od niej. Nic z tego!

Zamkneła oczy i poddała sie wszechogarniajacemu, spazmatycznemu odczuciu rozkoszy. Nick jeknał chrapliwie na ułamek sekundy przed nia. - Marla... och, kochanie... tak... Swiat zawirował jej przed oczami. Nick odrzucił głowe do tyłu, obejmujac Marle z taka siła, jakby nigdy nie miał zamiaru Sprawdź wymiotowac, a potem wolała pojechac do kliniki, ¿eby zbadał ja doktor Robertson. Kiedy mówiła, Tony Paterno, rozparty w swoim krzesle, miarowo, z nabo¿enstwem ¿uł gume, jakby był to ostatni kawałek gumy do ¿ucia na ziemi i notował cos na małych, ¿ółtych karteczkach. Kiedy Marla skonczyła, podniósł na nia wzrok znad okularów. 341 - Zdaje sie, ¿e miała pani sporo szczescia. - Rzeczywiscie. - Dlaczego zrobiło sie pani niedobrze? - Nie wiem. Paterno spojrzał z ukosa na Nicka. - Dobrze, ¿e pan Cahill poradził sobie z tymi drutami.