biurka.

Ustawiono je koło szafy, wyjęto szuflady, na porysowanym blacie stał jeszcze stary telefon. Słuchawka poniewierała się obok. Czy Jennifer naprawdę tu bywała? Spędzała tu całe dnie? Noce? Z Jamesem? Podszedł do drzwi balkonowych. Zabito je deskami od zewnątrz, ale i tak szyby popękały. Gdyby je otworzył, zobaczyłby wewnętrzne podwórze. Nie wiedział, czy otwierały się do środka, czy na zewnątrz, więc spróbował w obie strony. Ani drgnęły. Było coraz ciemniej, w tym dusznym pokoju brakowało mu tchu. Przejechał światłem latarki po sfatygowanej sofie. Z rozprutego obicia – niegdyś błękitnego aksamitu, teraz szarej szmaty – wyłaziło miękkie włosie. Z zaciśniętymi ustami patrzył na łóżko – został z niego poplamiony materac na gnijącej podstawie. Wepchnięto je zapomniane w kąt, koło wybitego okna. Wyobrażał sobie, jak ten niechlujny pokój wyglądał dawniej, niemal trzydzieści lat temu, gdy Jennifer i James zaczęli romansować. Nawet o tym nie myśl, upomniał się, ale nie mógł się powstrzymać i wyobrażał sobie, jak wówczas wyglądał zajazd. Pewnie na deskach podłogi leżał dywan. Jasnobłękitny szezlong był nowy i wygodny, biureczko wyglądało na antyk. Łóżko kusiło świeżą, czystą pościelą i dobraną narzutą. Pomyślał, że koło biureczka musiało być krzesło, może obite takim samym błękitnym aksamitem jak sofa. Wyobraził sobie czarną sutannę i koloratkę niedbale rzucone na poręcz. http://www.meble-drewniane.net.pl Zmienił motel? Czy wraca do domu? A może poniosło go gdzie indziej? Nie uśmiechała jej się podróż do Los Angeles tylko po to, by się dowiedzieć, że poniosło go do Seattle, Bostonu czy Timbuktu. Niepokoiło ją, że wymeldował się z motelu. Zadzwoniła ponownie na komórkę. Trafiła na pocztę głosową. Czas pogadać. Zanim wpakuje się w większe tarapaty. – Och, Rick. – Westchnęła i wyszła ze stygnącą herbatą na werandę. Pies nie odstępował jej ani na krok, zapach rozlewiska snuł się między gałęziami cyprysów. Gdzieś w oddali krzyczał drozd, lekki wietrzyk muskał jej włosy. Kochała to miejsce. On też, do cholery. Więc najwyższy czas, by przestał uganiać się za duchami przeszłości i wrócił tu, gdzie jego miejsce.

– Sprawdzę też kamery drogowe i zapisy wideo z kamer przemysłowych w okolicy. Przeczeszą teren, roześlą umundurowanych funkcjonariuszy w poszukiwaniu ewentualnych świadków. Ze sklepu spożywczego i stacji benzynowej doskonale widać ciąg schowków. Może ktoś, klient albo pracownik, coś widział. Cokolwiek. Jeśli wierzyć napisom na ciałach, dziewczyny nie żyły już od ponad dwunastu godzin, a każda mijająca chwila bardziej komplikuje śledztwo. Sprawdź – Długo? – Od wielu lat, chyba od studiów. – Fortuna kiwała głową pogrążona w myślach. – Tak, pamiętam, że powiedziała coś takiego. Bentz był w szoku. Znał Jennifer tyle lat, mieli tyle wspólnych tajemnic, tyle rozmawiali... A jednak ani razu mu nie powiedziała, że odwiedza astrologa. Oczywiście to nic takiego, ale zaraz pomyślał, czego jeszcze o niej nie wie. – I co jej powiedziała ta cała doktor Phyllis? – Boże... Nie pamiętam. – Fortuna na chwilę umilkła i zaraz pstryknęła palcami. – Nie, wiem! Przypominam sobie, jak Jennifer wspomniała, że jej przepowiedziała, że będzie mieć tylko jedno dziecko i że... – Urwała. – Co? – Cóż, nie wiem, czy ta astrolog miała z tym coś wspólnego, ale z jakiegoś powodu Jennifer zawsze uważała, że umrze młodo.