Zdawał sobie sprawę z tego, że nawet się jej podobał, wiedział też, iż

praktycznie do zera. Ale może Diaz właśnie robił to, co wychodziło mu najlepiej: tropił. Pani Edge wyglądała na osłupiałą. - Ty... Naprawdę to wszystko odkryłaś? Ostatnio? Nic o tym nie powiedziałaś przez telefon. - Dowiedziałam się tego dopiero w zeszłym miesiącu - Milli zrobiło się głupio, że nie dzwoniła do rodziców przez ponad miesiąc. Owszem, była bardzo zajęta, ale to żadne wytłumaczenie. - Wszystko działo się... - kontynuowała, szukając odpowiedniego słowa. - Tak nagle. - Domyślam się - chrząknęła pani Edge, patrząc na czerwoną bliznę szpecącą szyję córki. - Co to za ślad? Milla bezwiednie dotknęła blizny. Nie była duża ani specjalnie brzydka, z czasem może zupełnie zniknąć. Ale mama i tak będzie się martwić. - Blizna po cięciu - powiedziała wreszcie. - Widzę. Co ty, goliłaś się? Milla uśmiechnęła się i poddała: - Nie. Zrobiła mi to pewna kobieta. Należała do szajki kidnaperów. Zajmowała się porwanymi dziećmi, zanim można je było samolotem wywieźć z Meksyku. http://www.medycynapracy.net.pl/media/ lodowate przerażenie rosnące w piersi, skoczyła na napastnika z rozpaczliwym krzykiem, próbując wyrwać dziecko. Jej paznokcie rozorały mu twarz, zostawiając krwawe ślady. Mężczyzna cofnął się zaskoczony. Wyrwane ze snu niemowlę głośno zakwiliło. Wokół zaczęli zbierać się ludzie zaalarmowani zamieszaniem na targu. - Ratunku! - wołała Milla, próbując wyrwać Justina mężczyźnie, ale gapie nie kwapili się z pomocą. Napastnik znowu spróbował ją odepchnąć; poczuła jego dłoń na swojej twarzy i ugryzła z całej siły. Krzyknął z bólu, a ona desperacko sięgnęła do oczu bandyty: paznokieć zagłębił się w miękkiej, wilgotnej tkance gałki ocznej. Krzyk mężczyzny przeszedł w potworny ryk, zdezorientowany prawie puścił Justina. Milla rzuciła się, by złapać chłopca: poczuła w dłoni

an43 160 Miguel Cardenas struł się czymś strasznie i rzyga jak kot, więc Rip musi zastąpić go na sali operacyjnej przy nagłym zabiegu. Susanna prawie poczuła się winna. Prawie. To, że tym razem Sprawdź sama. -29- Milla obudziła się następnego ranka w ramionach Diaza. Jej głowa spoczywała przy głowie mężczyzny, jego ciało dawało jej ciepło i komfort w ten szary grudniowy poranek. Padał deszcz, znacznie ulewniejszy niż poprzedniego dnia. Jak zwykle Diaz ocknął się chwilę po niej. Albo był już tak psychicznie zsynchronizowany z Millą, że czuł, kiedy ona się budzi, albo wewnętrzna czujność nie pozwoliła mu spać w pomieszczeniu, w którym podświadomie za1 rejestrował jakiś podejrzany ruch. Znając Diaza, Milla zakładała raczej, że chodzi o to drugie. Usiadła na łóżku i przeciągnęła się, by rozruszać zastałe mięśnie. Diaz, wciąż leżąc, wyciągnął dłoń i pogłaskał ją po plecach. Włosy