porządku, wróciła do sypialni, którą dzieliła z Rickiem.

– Co? – Nadal patrzyła na Bentza, ale jej wrogość się ulotniła, przynajmniej częściowo. – Zabójstwa? – Tak. Kto zazwyczaj jeździ tym wozem? – No... ja. Hayes spojrzał na podjazd – stał tam pikap z plandeką na pace i błyszczący lexus. – A to czyje? – Nissan jest mój – odpowiedział mąż i Yolanda posłała mu zabójcze spojrzenie. – Yolanda jeździ lexusem. Chevrolet to dodatkowy wóz, kupiliśmy go od Carlosa, bo był tani. Ostatnio często pożyczał go Fernando. – Mieszka tutaj? – zapytała Martinez. Yolanda gniewnie zacisnęła usta, ale Sebastian skinął głową i odpowiedział za nią: – Najczęściej. – Ma inny samochód? – Martinez wyjęła notesik i zapisała te informacje. – Jest w warsztacie; czeka na nową skrzynię biegów. Nie wie jeszcze, czy mu się to opłaci. – A gdzie teraz jest Fernando? – Martinez z niepokojem spojrzała na psa. Stał na tylnych łapach i łypał zza siatki. – Nie wiem. – Yolanda ze strachem zerknęła na uliczkę, jakby się spodziewała, że brat pojawi się lada chwila. – Pracuje? – spytała Martinez. http://www.merino-shoes.pl/media/ słyszał zaledwie urywki rozmowy, tylko dzięki temu, że kelnerka miała bardzo wysoki głos. Montoya słuchał uważnie, nie okazując zainteresowania. Gdy drzwi do kuchni otworzyły się, mignęła mu krągła buzia dziewczyny o zaciśniętych ustach. W czarnych włosach, zebranych w kok na karku, widniały platynowe pasma. Była wściekła i wydawało się, że powodem jej gniewu jest właśnie Fernando. – Oj – mruknął do barmanki, gdy drzwi zamknęły się ponownie, a z kuchni nadal dobiegał donośny głos dziewczyny. – Ktoś wstał lewą nogą. – Acacia nigdy nie jest zadowolona. – Uśmiechnęła się do niego i wsypała lód do szklanki. – W każdym razie nie z Fernanda – mruknął. Podniosła wzrok, by na niego spojrzeć. – Znasz go? Pokręcił głową. – Niezbyt dobrze. Chodziłem na wieczorne zajęcia do Whitaker College, potrzebne mi do pracy. Pracuję w ubezpieczeniach. Fernando chodził ze mną na jedne zajęcia. Mówił, że tu

– Owszem, i wybieram się od domu, żeby spędzić trochę czasu z żoną i odpocząć. To twój problem, Bentz, nie mój. – Mimo ostrych słów Montoya nie wydawał się zdenerwowany. – No dobra, ale przydałaby mi się pomoc. – O co chodzi? – Buszowanie po sieci i policyjnych bazach danych. Sprawdź masz problem z Bentzem. Może z nim porozmawiam i... – Porozmawiasz z nim? Czy ty mnie nie słuchasz? – Zakryła sobie uszy dłońmi, złapała się za głowę, jakby się bała, że się rozleci na kawałki. – Nie rozumiesz? O1ivia wyczuła, że porywaczka jest na krawędzi, ale nie cofnęła się. Cały czas patrzyła jej w oczy. – Nie rób tego – mówiła spokojnie. – Posłuchaj. Jeśli... – Dosyć! – W okrągłych oczach płonęła furia. – Gadaj, ile chcesz, ale nie dam się na to nabrać, rozumiemy się? To już koniec. Umrzesz, Liwie, i to jeszcze dzisiaj. Wściekła, ale opanowana, sprawdziła ustawienia kamery i pobiegła na górę. Tym razem zostawiła włączone światła. Kamera rejestrowała każdy ruch O1ivii. Usłyszała odgłosy z góry, a potem potężny silnik obudził się od życia. Podłoga zadrgała. Łódź ruszyła.