Zaraz, jak to szło? Jakaś gra słów. Od A do Z? Trzy razy Z? Wreszcie przypomniała sobie:

Sanders przewrócił oczami. – Jakby wiek miał tu coś do rzeczy. Grozi nam zalew młodocianych psychopatów. Nie mam racji, Quincy? Zapracowani rodzice hodują potwory, pozbawione uczuć i sumienia. Ci milusińscy najpierw niszczą i zabijają na ekranie komputera, a potem robią to samo na ulicy. Mordują ciężarne kobiety i wracają do domu obejrzeć „Królika Bugsa”. „New York Times” drukował o tym kiedyś artykuły. – Nie wierzyłbym we wszystko, co piszą gazety – powiedział Quincy. – Dlaczego? Czytałem to na początku lat dziewięćdziesiątych, a ile mieliśmy od tamtej pory strzelanin w szkołach? – Na pewno kilka – zgodził się posłusznie Quincy – ale za to rok 1998 należał do najspokojniejszych. Sanders rzucił Quincy’emu pełne powątpiewania spojrzenie. Agent FBI nie przejął się tym zupełnie. – W roku szkolnym 1992/93 – ciągnął – o czym pewnie wspominał „New York Times”, mieliśmy pięćdziesiąt pięć ofiar śmiertelnych. Ale jak zaznaczyłeś, to było przed plagą rzezi w szkołach. W roku 1997/98 doszło do trzech strzelanin, podczas których zginęło czterdzieści osób. Niemal trzydziestoprocentowy spadek. Prawda jest taka, że tragedie w szkołach przypominają trochę katastrofy lotnicze. Szokują i dostają się na pierwsze strony gazet, ale trudno je uznać za reprezentatywne dla określonej sfery życia. Dzieci są wciąż bezpieczniejsze w szkole czy w samolocie niż w prowadzonym przez rodziców samochodzie. http://www.motoinfosik.com.pl/media/ płakał, Danny. Rozumiesz, dlaczego płakał? O’GRADY: Tak. (ledwo słyszalnym szeptem! Tak. CONNER: Co się stało dziś po południu, Danny? Co zrobiłeś? Byłeś po prostu aż tak wściekły? Dlatego? Cisza. O’GRADY: Jestem bystry. CONNER: Danny, zabiłeś te dziewczynki? Strzelałeś do dzieci? O’GRADY: Jestem, bystry. Jestem bystry, jestem bystry, jestem bystry! CONNER: Zabiłeś te dziewczynki, Danny?! O’GRADY: Tak! Tak! W porządku? Jestem bystry! CONNER: Dlaczego, Danny? Dlaczego zrobiłeś coś takiego? Dźwięk otwieranych drzwi. JOHNSON: Nazywam się Avery Johnson i reprezentuję Daniela O’Grady’ego. Koniec

Cyberprzestrzeń nie jest bezpieczniejsza niż nocny spacer po Nowym Jorku. Ale listy, które pokazywał mi chłopak, były nieszkodliwe. Zwykła korespondencja. Ten ktoś podziwiał wyczyny komputerowe Danny’ego, informował o programach, stronach internetowych. A jednak... – Przerwał. – Słyszałem plotki, że po strzelaninie Danny powtarzał ciągle, że jest bystry. Quincy zerknął na Rainie. Ruchem głowy dała mu znać, żeby nie przerywał. Sprawdź sufitu. Technikom nie było do śmiechu. Oddała im swojego glocka kaliber 40, żeby porównali drobiny prochu. A w końcu pomogła zebrać pięćdziesiąt pięć łusek – pamiątkę po strzelaninie, przez którą trzy osoby straciły życie, sześć odniosło rany, a całe miasteczko pogrążyło się w rozpaczy. Funkcjonariusze znaleźli cztery puste magazynki do dwudziestki dwójki i trzy szybkie ładowarki, do rewolweru kaliber 38. Dziwnie poczuli się na widok ładowarek, które miały zmniejszyć ryzyko pracy policjantów, a tymczasem ułatwiły zbrodnię, dokonaną prawie pod ich nosem. O dwudziestej Rainie zorganizowała na boisku improwizowaną odprawę. Przedstawiła się jako dowódca operacji i zrelacjonowała popołudniową akcję ujęcia Daniela O’Grady. Podziękowała kolegom z policji stanowej i okręgowej, którzy odpowiedzieli na wezwanie i pozostali długo po zakończeniu czasu służby, żeby pomóc przy sprawie. Potem zabrał głos detektyw Sanders z policji stanowej i nakreślił obraz przestępstwa, jaki